Reklama

AD1A KUBOTA 04.03-04.04.24

Bezduszny walec

Bezduszny walec
20.05.2013, o godz. 13:34
czas czytania: około 5 minut
0

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Reklama

AD1B KUBOTA 04.03-04.04.24

Piastując stanowisko zastępcy burmistrza, jestem przedstawicielem lokalnej władzy samorządowej. Mimo że identyfikuję się raczej ze wszystkimi, którzy mieszkają lub czasowo przebywają na terenie gminy, dla przeciętnego mieszkańca reprezentuję państwo. A to ma swoje konsekwencje…

Jednym z najtrudniejszych zadań na każdym szczeblu władzy jest właściwe zrównoważenie interesów jednostki, grup społecznych, a także całej społeczności. Owa równowaga – lepiej lub gorzej – zapisana jest w obowiązującym systemie prawnym, ale o jego jakości decyduje ostatecznie praktyka jego stosowania. Trzeba jednak pamiętać, że nawet najlepiej skonstruowanego systemu prawnego nie można stosować wybiórczo, bezdusznie, bez przestrzegania elementarnych norm etycznych, kształtujących jego całość. Temat ten, jakkolwiek obecny w naszej codziennej pracy, został wywołany doniesieniem z „Rzeczpospolitej”: „23-letni Wojciech Ligenza, skazany za kradzież węgla, zmarł w więzieniu na ostre zapalenie wątroby. Wcześniej funkcjonariusze więzienni karali go za symulację choroby. Mieszkaniec Siemianowic Śląskich wraz z kolegami kradł węgiel z pobliskich usypów na torach. W ten sposób pomagał rodzinie przetrwać zimę”1. Jest to skrajny przypadek bezduszności, niekompetencji i nieprzestrzegania elementarnych zasad w zakresie praw człowieka i norm etycznych oraz nadużywania władzy przez organy państwa. Wobec świadomości takich zdarzeń trudno mieć pretensje do mieszkańców, że postrzegają przedstawicieli władzy w kategoriach „my” – „oni”, przy czym – najdelikatniej rzecz ujmując – obie grupy są sobie przeciwne.

Aby nie zostać posądzonym o demagogię i wykorzystywanie incydentalnych przykładów, podam szereg innych, których doświadczyłem osobiście albo które spotkały moich znajomych. Zacznę od człowieka dorabiającego po pracy wykonywaniem rozmaitego rodzaju robót. Na zlecenie właściciela prywatnego lasu wycinał w nim suche drzewa. Pech chciał, że las znajdował się w granicach obszaru chronionego, ustanowionego na mocy ustawy o ochronie przyrody. Ktoś na niego doniósł, a sąd w nakazowym trybie postępowania uznał go winnym nie tylko w tej sprawie, ale również w kilku innych podobnych, wymierzając wysoką grzywnę oraz kilkadziesiąt godzin robót społecznych. W innej sytuacji wynajęci przez zarządzającego lasem robotnicy wykonywali trzebież. Pod topór poszły drzewa o średnicy nie większej niż 15 cm. Jednak zamiast pociąć je na miejscu, ciągnęli je po lesie traktorami, niszcząc przy tym pełne jagód runo i podszyt z młodych drzew. Ktoś usiłował zwrócić na to uwagę, ale ponieważ nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu, zabrał się za robienie zdjęć. Leśniczy zakazał mu tego, po czym został zwymyślany przez mieszkańca, a następnie przeproszony. Mimo to sprawa trafiła do sądu, którego nie interesował faktyczny powód sporu, tylko miarkowanie, czy mieszkaniec chciał uderzyć leśniczego aparatem fotograficznym, czy jednak tylko udawał, że chce uderzyć? W efekcie zasądzono sporą kwotę zadośćuczynienia na cel społeczny.

Znany jest również przypadek komornika, mającego w swoich rękach kilka prawomocnych wyroków alimentacyjnych (dotyczących jednej osoby), które kiedyś były przez niego egzekwowane, a następnie wycofane. Po otrzymaniu wniosku o podjęcie egzekucji związanej z jednym wyrokiem taką samą procedurę uruchomił on w odniesieniu do wszystkich tych spraw, co skutkowało błędami w obliczeniach i naliczeniem kwot wielokrotnie zawyżonych. Na skutek interwencji częściowo zweryfikował on swoje żądania, jednak na kontach blokował nie tylko kwoty należne, ale też wszystkie operacje. Złożone w sądzie zażalenia na czynności komornika przez wiele miesięcy nie były rozpatrywane. Jak się okazuje, normą jest uruchamianie egzekucji bez wcześniejszego sprawdzenia, czy alimenty są płacone, czy też nie.

Przytoczyć można także sprawę wybudowania przez właściciela gospodarstwa rolnego, domu i przydomowej oczyszczalni, choć z pozwolenia na budowę wynikała konieczność lokalizacji zbiornika bezodpływowego. Czyn ten został uznany za istotne naruszenie pozwolenia na budowę. W konsekwencji nakazano uiścić opłatę legalizacyjną w wysokości niemal równej kosztom budowy oczyszczalni. Warto przy tym mieć świadomość, że na tym terenie dojazd samochodu asenizacyjnego przez większą część roku nie jest w ogóle możliwy.

To jedna strona medalu. Z drugiej – pracując w charakterze organu wykonawczego samorządu – niemal codziennie spotykam się z sytuacjami, w których czuję się bezradny, nie mając możliwości egzekwowania rozmaitego rodzaju zobowiązań i prawa wobec tych, którzy go nadużywają. Sprawy, które mam na myśli, najczęściej dotyczą inwestycji, ochrony środowiska, gospodarki przestrzennej i gospodarki nieruchomościami. Owa niemoc wynika zwykle z dalekich od doskonałości rozwiązań prawnych, praktyki orzeczniczej organów odwoławczych i sądów oraz nieskuteczności egzekucji prowadzonych przez organy państwa. Skądinąd owa nieskuteczność nie jest normą, bowiem powszechnie znane są przykłady firm zniszczonych przez organa skarbowe, których nie uratowały przed upadkiem korzystne dla nich wyroki sądów, uzyskane po upływie długiego czasu. Z kolei niemal codziennie dowiadujemy się z mediów o bezkarności ludzi powiązanych z przedstawicielami wyższych szczebli władzy.

Jaki obraz państwa wyłania się z tych obserwacji? Osoby słabe finansowo czy intelektualnie, a także nieposiadające koneksji i działające wbrew interesom silnych grup wpływu bardziej aniżeli inni są narażone na „bezduszny walec” państwowej machiny biurokratycznej. Oczywiście, można odpowiedzieć, że cały świat funkcjonuje w podobny sposób. My jednak należymy do kręgu kultury europejskiej i jako członkowie Unii oczekiwalibyśmy lepszego zrównoważenia interesów, o których była mowa na początku. Trudno więc oprzeć się konkluzji, że mieszkamy w państwie rządzonym przez polityków w najrozmaitszy sposób uwikłanych i mało zainteresowanych budowaniem mechanizmów chroniących słabszych przed różnego rodzaju krzywdą.

Marian Walny, zastępca burmistrza, Luboń

Źródło
1. Bartusiak A.: Wojtek kradł węgiel, zmarł w więzieniu. „Rzeczpospolita” z 22.03.2013 r.

Przegląd Komunalny, 5/2013

Tagi:

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do
css.php
Copyright © 2024