Ceny skupu surowców mocno poszły w dół cztery miesiące temu. Makulatura z 300 zł za tonę spadła do 30 zł. Obniżki cen o 70 proc. dotknęły też PET-y i folię, 50 proc. aluminium. Do grudnia przedsiębiorcy, którzy segregowali odpady, oddawali je firmom odpadowym i dostawali za to pieniądze. Od stycznia będą musieli sami płacić za to, że posegregowali odpady i chcą je oddać.
– Na razie ustaliliśmy, że od producentów, którzy oddają po kilkadziesiąt ton makulatury, będziemy odbierać darmo. Mniejsi klienci będą musieli płacić – 10 groszy za kilogram – mówi Andrzej Kaczmarek, prezes Eko-Regionu w Bełchatowie.
Co dalej?
– Przewiduję czarny scenariusz, włącznie ze wstrzymaniem odbioru surowców. (…) Niewykluczone, że np. w Piotrkowie i Łodzi, gdzie surowce odbierane są darmo, konieczne stanie się wprowadzenie opłat dla mieszkańców segregujących śmieci – mówi Jerzy Szczukocki, właściciel piotrkowskiej firmy Juko.
Skierniewicki Eko-Plan już wstrzymał odbiór stłuczki i PET-ów. W tej chwili firma odbiera tylko makulaturę i folię, czekając aż kryzys przeminie. Łódzkie targowiska toną w kartonach. Na Zielonym Rynku codziennie zostaje ok.200 kartonów. – Mieliśmy stałych zbieraczy, którzy odwozili je do punktu skupu. Teraz po jeden grosz nie chce im się jeździć – wyjaśnia Henryk Stefaniak, prezes Grupy Kupców Ziemi Łódzkiej.
Mieszkańcy, którzy przywykli już do segregowania odpadów, są zbulwersowani. – Widziałem, jak z pojemników do selektywnej zbiórki wszystko idzie pod tłok jednej śmieciarki, dałem sobie spokój z ekologią – opowiada mieszkaniec Bełchatowa.
– W najgorszym wypadku trzeba będzie likwidować pojemniki. W niektórych miastach już tak jest. Albo wprowadzić opłaty za odbiór posegregowanych odpadów. (…) Jak na ironię, ludzie coraz lepiej radzą sobie z segregacją odpadów, a jeśli zaczniemy zabierać pojemniki czy wprowadzać opłaty, to idea selektywnej zbiórki mocno dostanie po głowie – komentuje Krzysztof Sęczkowski, dyrektor łódzkiego oddziału Remondis. Pojemniki na posegrowane odpady wycofuje m.in. Poznań – miasto przestaje także płacić za ich opróżnianie
Jak tłumaczy Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu, załamanie rynku surowców wtórnych ma związek z ograniczeniem produkcji przez m.in. chińskie fabryki masowo produkujące na rynek amerykański. A to właśnie Chiny, a także Indonezja oraz Niemcy były największymi odbiorcami naszych surowców, a raczej półproduktów (np. plastikowego granulatu). Na kryzys miało też wpływ zmniejszone zapotrzebowanie w branży motoryzacyjnej.
Zdaniem OIGR, jedynym wyjściem z tej sytuacji jest rozszerzenie odpowiedzialności przemysłu za odpady powstające po produktach (zasada "zanieczyszczający płaci”). Przepisy unijne stanowią, że państwo powinno nałożyć na przedsiębiorców wytwarzających produkty w opakowaniach, obowiązek pokrycia kosztów ich unieszkodliwienia.
W obliczu załamania rynku surowców wtórnych, Ministerstwo Środowiska apeluje, by nie rezygnować z segregowania. Obecnie trwa analiza rynku, z której wnioski posłużą grupie roboczej, szukającej we współpracy z innymi resortami możliwości wyjścia z kryzysu oraz sposobu na zagospodarowanie niechcianych surowców wtórnych.
Źródło: POLSKA Dziennik Łódzki
Komentarze (0)