Reklama

AD1A EGOE [27.03-27.04.24]

Zaproszenie do polemiki

Zaproszenie do polemiki
16.10.2012, o godz. 10:19
czas czytania: około 4 minut
0

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Reklama

AD1B KUBOTA 04.03-04.04.24

Wracam pociągiem z obchodów dwudziestolecia Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie” i piszę ten felieton „na gorąco”. Miła impreza. Gratuluję organizatorom. Obyło się bez potknięć, bez gaf – pełen profesjonalizm. Czas jednak teraz na to, by Izba przestała żyć jubileuszem. Było, minęło. Życie mknie do przodu. Ale mimo to, postaram się opisać wrażenia ze spotkań z ludźmi podczas wspomnianych obchodów.

Jestem, jaki jestem

Ponieważ jak każdy facet, jestem trochę próżny i egocentryczny, to zacznę od siebie. Otóż okazało się (dla mnie mimo wszystko dość nieoczekiwanie), że moje teksty w „Wodociągach-Kanalizacji” czyta spora grupa osób. To daje mi poczucie, że tak nie do końca po znajomości pozwalają mi tutaj pisać, z czego bardzo się cieszę, bo w przeciwnym razie zamiast pisać, gapiłbym się przez okno wagonu i nudził się jak mops. Schlebia mi, że Państwo czytacie moje felietony. Właśnie w związku z tym miałem przyjemność rozmawiania z panią prezes Klarą Ramm-Szatkiewicz z Warszawy, która stwierdziła, że czasem aż ją język świerzbi, żeby wejść ze mną w polemikę, ale jednak coś ją powstrzymuje i nie robi tego. Dlatego gorąco zachęcam do komentowania moich teksów, bo każdy ma przecież prawo do swojego zdania. I dobrze jest, jeśli czytelnicy mogą poznać różne aspekty konkretnego zagadnienia. Nie mogę wszak odpowiadać za redakcję (mojego chlebodawcę) i z całą pewnością stwierdzić, co pocznie z tymi polemikami, ale funkcjonuje przecież choćby strona internetowa, na której już kiedyś pojawił się komentarz do mojego tekstu. Serdecznie zapraszam do wymiany poglądów, do krytyki i do przedstawiania swojego punktu widzenia. Ja i tak nadal będę pisał o moich własnych odczuciach i przemyśleniach, bo taki już jestem. Czasem, jak choćby w okresie jubileuszu, schowam żyletkę i wyciągnę grzebień (oczywiście w przenośni, bo grzebień jako taki może mi być potrzebny co najwyżej do tego, żeby zagrać w cymbergaja).

Kiedyś misja, dziś…

Druga kwestia, która mnie w kuluarach zainteresowała, to podejście do pracy w firmie wodociągowej. Jeden z kolegów stwierdził (wydawało mi się, iż z nostalgią), że gdy jego ojciec pracował w wodociągach, to była to służba. Jasne. Pewnie była. Świat wyglądał wówczas zdecydowanie inaczej. Wcale nie lepiej ani nie gorzej. Po prostu inaczej. Dzisiaj firma wodociągowa jest takim samym przedsiębiorstwem, jak każde inne. I ma głównie dwa cele – przynosić korzyści właścicielom, a klientom gwarantować dobry towar za przyzwoitą cenę. I to wszystko. Faktem jest, że sporo narzeka się na to, że właściciel nie do końca wie, czego oczekuje. Ale myślę, że, po pierwsze, takich właścicieli, w większości władz gmin, którzy nie maja pojęcia, czego chcą, jest coraz mniej, a po drugie, to my, szefujący firmom wodociągowym, powinniśmy wychodzić z inicjatywą i proponować kierunki rozwoju lub odpowiednie rozwiązania. Musimy starać się być przydatni. Praca również jest towarem. A na dodatek praca na stanowisku prezesa, wiceprezesa czy dyrektora jest towarem z krótkim terminem gwarancji oraz drogim. Właściciel (a szczególne ten świeżo upieczony, na przykład niedługo po wyborach) ma prawo nie znać branży i być kapryśny. Nie powinien, ale ma do tego prawo. I to ci, którzy zajmują się tym biznesem dłużej, są odpowiedzialni za edukowanie właściciela. Ale jak już wspomniałem, takich właścicieli jest coraz mniej. I dobrze. Niektórzy mają szczęście (na przykład ja), że ich zwierzchnicy stawiają jasne wymagania i określają cele, do których mamy dążyć (wiem, że to zakrawa na lizusostwo, ale, po pierwsze, wielu moich kolegów w kuluarach zazdrościło mi, że mam takiego szefa, a po drugie, myślę, że on tego nigdy nie przeczyta, więc mogę spokojnie pisać). Z szefem nie zawsze trzeba się zgadzać, ale należy pamiętać, że ostatnie zdanie należy do niego. I tak właśnie powinno być. Jeśli nie jesteśmy w stanie zgodzić się z jego wizją firmy, biznesu czy też wprost z celami, które nam stawia, i uważamy, iż są one nie do zaakceptowania przez nas, to znaczy, że powinniśmy złożyć rezygnację, a nie marudzić po kątach, jak to nam strasznie źle. Znów się niektórym naraziłem, ale właśnie tak postrzegam świat w piątek rano.

Jak śpiewała Adamiak

A na koniec przyznam, że bardzo się cieszę, iż miałem okazję spotkać wielu moich kolegów i poznać kilku nowych. Sprawia mi to radość. Zwłaszcza gdy widuję weteranów branży (żeby nie powiedzieć bojowników), przypominają mi się słowa piosenki:
„Wróćmy do naszych spraw sprzed lata,
miałeś zadziwić cały świat,
a nie spłoszyłeś nawet ptaka.
O ludziach – nie ma mowy…”

Trochę tak z nami właśnie jest. Ale na szczęście tylko trochę.

Paweł Chudziński, prezes Aquanet Poznań

Tagi:

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do
css.php
Copyright © 2024