Gospodarka obiegu zamkniętego ogranicza spalanie odpadów, dając pierwszeństwo zapobieganiu ich powstawania i recyklingowi. Problem w tym, że odpadów przybywa, a recykling nie jest zainteresowany niskiej jakości surowcami lub takimi, których nie da się przetworzyć.
Takich odpadów z każdym rokiem jest coraz więcej, bo grubsze są nasze portfele i więcej konsumujemy. Powstają one po sortowaniu w instalacjach MBP – to, co nie nadaje się do przetworzenia po selektywnej zbiórce, trafia na kupkę odpadów resztkowych i może być wydajnym paliwem. Bo co z tym zrobić, jeśli nie spalić z odzyskiem energii?
Spalanie to zło?
Jednak w hierarchii postępowania z odpadami ich termiczne przekształcanie zajmuje przedostatnie miejsce. Niżej jest tylko składowanie postrzegane jako zło ostateczne. Spalanie odpadów traktuje się głównie jako alternatywę wobec składowania, czyli ograniczenie masy tego, co trafia na składowiska poprzez spalenie.
Nie kojarzy się to jednak dobrze – spalanie odpadów zazwyczaj łączy się ze smogiem i emisją toksyn do powietrza, a stamtąd do naszych płuc. Spalarnia to taki wielki piec domowy na obrzeżach miasta, w którym bezmyślnie miesza się plastik i kalosze z płytami MDF i ktoś jeszcze na tym zarabia. Miejsce, gdzie cenne surowce przerabia się na trujący dym. Taki mniej więcej jest obraz spalarni, gdyby zapytać przypadkowego człowieka spotkanego na ulicy.
Energia z odpadów w Europie
Skąd ten obraz? Z braku wiedzy, błędnych przekazów, uprzedzeń? W większości krajów europejskich instalacje termicznego przekształcania odpadów stanowią istotne ogniwo systemu odpadowego. W Niemczech, gdzie do recyklingu trafia blisko 65 proc. odpadów, resztę zagospodarowują spalarnie, dostarczając pozyskaną w ten sposób energię na ciepło i prąd dla mieszkańców.
W centrum Kopenhagi działa spalarnia, która nie tylko zaopatruje mieszkańców w ciepło, ale zimą konwertuje ciepło na chłód i mrozi stok narciarski, który znajduje się na jej dachu. Podobno w tej części miasta płaci się największy czynsz za mieszkanie – każdy chce mieszkać bliżej stoku.
Coraz częściej wskazuje się, że odpady mogą rozwijać ciepło systemowe w mniejszych miejscowościach. Mowa o systemie opartym na budowie małych elektrociepłowni zasilanych energią z odpadów.
Z jednej strony rozwiązuje to problem gromadzenia odpadów, z którymi nie co zrobić, z drugiej ogranicza smog i wytwarza energię lokalnie.
Polskie spalarnie a spalarnie w Europie
– Polskie ciepłownictwo jest dość archaiczne, ma jeszcze ciągle kotły pochodzące z lat 50 i 60, one nie mają najmniejszej szansy spełnienia współczesnych wymagań emisyjnych, zwłaszcza w świetle czekającej na wdrożenie dyrektywy o średnich obiektach spalania, które są perspektywie roku 2025 – mówi prof. Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej.
– Inwestycje w systemy ciepłownicze są konieczne, dlatego logiczne wydaje się, że zdecydowanie łatwiej będzie postawić moduł na paliwo z odpadów RDF, aniżeli zmodernizować czterdziestoletni kocioł na węgiel – dodaje Wielgosiński.
Zdaniem ekspertów wytwarzanie ciepła z odpadów w profesjonalnych instalacjach (nawet w centrach miast) jest o wiele bardziej bezpieczne dla zdrowia, niż spalanie węgla, który może być różnej jakości. Poza tym wpuszczenie ciepła w rurę zamyka kominy generujące smog. Dzieje się tak choćby w Szwecji, gdzie około 60 proc. ciepła systemowego opiera się właśnie na spalaniu odpadów.
U nas jest inaczej. Odpadów, które po przetworzeniu w paliwo RDF mogłyby zapewnić energię lokalnym ciepłownictwie przybywa. Są magazynowane, leżą i czekają na decyzje, które nie zapadają.
Co zrobić z tymi odpadami? Nie wytwarzać
Do końca nie wiadomo co z nimi zrobić, po prostu nie spalać i na tym koniec. Ewentualnie do 30 proc. masy zebranej w danym województwie – jak nakazuje KPGO 2022. Najlepiej jednak przetwarzać, bo to jest bardziej ekologiczne. Recykling to przyszłość, a GOZ to piękny cel i trudno się z tym nie zgodzić, ale w Polsce każdego roku powstaje ok 12 mln ton odpadów, z których ¼ to wysokokaloryczna frakcja, co do której prawo stosuje raczej ograniczenia aniżeli otacza wsparciem. Za sprawą ograniczeń i zakazów odpady nie znikają, chyba, że pod ziemią.
Z danych na rok 2016 wynika, że spośród masy odpadów jakieś 28 proc. trafia do recyklingu, w przeliczeniu 3,6 mln ton jest przetwarzanych i przygotowywanych do ponownego użycia. Osiem działających w Polsce spalarni odpadów przekształca termicznie sumie 1 mln ton. Składowanych może być 10 proc. tj 1,2 mln ton. Po zliczeniu wynika, że zagospodarowanych zostaje niecałe 6 mln ton. Co dzieje się z resztą?
Jest poza obiegiem – ląduje w po kopalnianych dołach, płonie w pożarach, porzucana jest poza granicami Polski.
Koniec dofinansowania spalarni i MBP
Tymczasem Komisja Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego (REGI) zamierza wstrzymać finansowanie spalarni i instalacji MBP dotowanych dotąd w ramach Funduszu Spójności na okres po roku 2020.
Na ostatni dzwonek załapały się spalarnie w Olsztynie i Gdańsku, które mają być gotowe w roku 2022. Instalacje w współpracy z miejskim systemem ciepłowniczym będą zaopatrywać mieszkańców w energię z odpadów, ograniczając przy tym udział węgla w miksie, stopniowo od niego odchodząc.
W zamyśle tworzących prawo odcięcie spalarni i MBP-ów od dotacji będzie sprzyjać rozwojowi recyklingu i gospodarki obiegu zamkniętego. Chodzi o przeniesienie dofinansowania na wsparcie działań recyklingu, ponownego użycia oraz ograniczenia powstawania odpadów w duchu zero waste. Szczerze trzymam kciuki, bo założenia circular economy to dla zdrowego środowiska jedyna droga.
Tylko trzeba pamiętać, że według szacunków frakcji kalorycznej, która na przestrzeni lat powstała w przeszło 150 instalacjach MBP na terenie kraju magazynowanych może być już nawet 27 mln ton. Co z nimi zrobić? Bo zapobiec ich powstaniu raczej już się nie uda.
Komentarz #16067 dodany 2019-02-15 14:24:18
a czy ktos z NGOsow zostal wogole zapytany o opinie przed autora tego tekstu? Tekst jest bardzo stronniczy. Widac jak na dloni kto finansuje PK. pozdrawiam, Piotr Barczak