Anna Skórkowska

Drzewa przyuliczne cięte są zazwyczaj z powodu zagrożenia, jakie mogą stanowić dla użytkowników tras komunikacyjnych, rzadziej natomiast ze względów porządkowych lub estetycznych. Działania te nie mają jednak nic wspólnego z dbałością o zdrowie drzew.


Prawie przez cały rok – od przedwiośnia do późnej jesieni - w miastach można obserwować grupy pracowników tnących gałęzie drzew. Ekipy znikają, ale ślady ich działalności pozostają na długo [Fot.: Drzewom usunięto wiele konoarów, ale przeprowadzono też korektę korony. Wszystkie pozostawione pędy skrócono tak, aby zawsze młody pęd mógł zastąpić wycięty wierzchołek korony]. Niewiele jest bowiem gatunków drzew, które dobrze znoszą gwałtowną utratę części korony i mogą szybko ją odbudować. Zazwyczaj okaleczone drzewa straszą pokracznym wyglądem. Co gorsza, po usunięciu wielu grubych konarów, tracą odporność, chorują a obumierając, znowu zagrażają mieniu i bezpieczeństwu mieszkańców. Taka sytuacja powstaje, gdy przy ulicach sadzone są drzewa przypadkowe albo gdy wąskie, dawniej kameralne uliczki, muszą sprostać komunikacyjnym potrzebom mieszkańców. Jednak osłabianie drzew i deformowanie ich koron nie leży w interesie mieszkańców miast. To drzewa poprawiają warunki życia: zapewniają zdrowy mikroklimat, łagodzą skutki życia w zanieczyszczonym, zindust...