Wchodzą właśnie w życie przepisy, mające na celu usprawnienie walki z tzw. piractwem w zakresie sprzedaży produktów niemarkowych, które są nielegalnie oznakowane jako markowe. Dotychczas częstą praktyką – jak przynajmniej wynika z doniesień medialnych – jest spalanie skonfiskowanych przedmiotów.
Niezależnie od wszelkich wątpliwości, jakie mogą się na tym tle rodzić odnośnie celowości takich działań (np. wykorzystanie skonfiskowanej odzieży dla potrzeb domu dziecka po usunięciu oznaczeń wydaje się bardziej racjonalne), można spróbować zakwalifikować je z punktu widzenia przepisów o ochronie środowiska.
Na mocy odrębnych przepisów organy, które skonfiskowały podrobione produkty, zobowiązane są do ich zniszczenia. Jeżeli jednak dokonują one tego poprzez spalenie na powierzchni ziemi, to – paradoksalnie – jest to działanie nielegalne. Zgodnie z definicją odpadu, zawartą w ustawie o odpadach z 2001 r., mamy do czynienia z aktem woli pozbycia się substancji lub przedmiotu. Tym samym mamy do czynienia z odpadem, a stosowny organ staje się posiadaczem odpadów ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Nielegalna praktyka?
Ustawa o odpadach dopuszcza spalanie odpadów na powierzchni ziemi jako sytuację wyjątkową. Przeciwstawia przy tym owe spalanie tzw. termicznemu przekształcaniu odpadów, które co do zasady odbywa się w specjalnych instalacjach – spalarniach i wspólspalarniach odpadów. Spalarnie oraz wspólspalarnie odpadów mogą być też urządzeniami (gdy są mobilne).
Przepis art. 13 ust. 4 ustawy o odpadach jest jednoznaczny. Jeżeli spalanie odpadów ze względów bezpieczeństwa jest niemożliwe w przeznaczonych do tego celu instalacjach lub urządzeniach, wojewoda może zezwolić na ich spalanie poza instalacjami lub urządzeniami, określając w drodze decyzji miejsce spalania, ilość odpadów, warunki spalania danego rodzaju odpadu oraz czas obowiązywania tej decyzji. Notabene od 1 stycznia 2008 r. kompetencje wojewody przechodzą w tym zakresie na marszałka województwa.

Palenie tradycyjnych ognisk nie podlega przepisom o spalaniu odpadów dopóty, dopóki oprócz gałęzi i chrustu nie spala się w nim odpadów

Z powyższego przepisu wynika, że stosowny organ ochrony środowiska może (ale nie musi) udzielić zezwolenia w zasadzie jedynie wtedy, gdy uzasadniają to względy bezpieczeństwa. Pamiętać przy tym należy, że uzyskanie owej zgody (decyzji administracyjnej) jest zawsze obligatoryjne – chyba że zachodzi stan wyższej konieczności. Spalenie odpadów bez zezwolenia skutkuje odpowiedzialnością karną za wykroczenie z art. 71 ustawy o odpadach.
Przy spalaniu skonfiskowanych towarów niemal nigdy nie zachodzi sytuacja pozwalająca na uznanie, że zaistniały okoliczności uzasadniające udzielenie podobnej zgody. Jak się wydaje, pojęcie „względy bezpieczeństwa” można wprawdzie interpretować dość szeroko. Nie chodzi tu tylko o ochronę środowiska, ale trzeba byłoby wykazać jakieś realne zagrożenie. Tym samym konsekwentnie należy uznać, że jest to zazwyczaj praktyka nielegalna. Zgodnie z przepisami dotyczącymi gospodarowania odpadami, prawidłowym postępowaniem jest w takiej sytuacji przekazanie skonfiskowanych towarów do spalarni.
Palić czy nie palić?
Na tle poruszonego zagadnienia można postawić następne pytanie: czy w Polsce w ogóle dopuszczalne jest palenie ognisk? Bo w istocie spalanie odpadów na powierzchni ziemi to spalanie odpadów w ognisku.
Do 2001 r. było to jedynie przedmiotem regulacji przepisów przeciwpożarowych. Jednocześnie obowiązywał generalny zakaz spalania odpadów na powierzchni ziemi. Następnie, w pierwotnej redakcji, ustawa z 2001 r. o odpadach sformułowała przepis zezwalający na spalanie „pozostałości roślinnych”, o ile nie naruszało to przepisów odrębnych. Jak się można łatwo domyślić, chodzi tu głównie o przepisy przeciwpożarowe. Było to swoiste wyraźne zezwolenie na palenie ognia. Ustawodawca nie analizował przy tym, czy spalamy odpady, czy też coś innego – pod jednym wszakże warunkiem, iż mieliśmy do czynienia z „pozostałościami roślinnymi”. W istocie nic się więc nie zmieniło.
Obecnie przepis ten ma następujące brzmienie: „Dopuszcza się spalanie zgromadzonych pozostałości roślinnych poza instalacjami i urządzeniami, jeżeli na terenie gminy nie jest prowadzone selektywne zbieranie lub odbieranie odpadów ulegających biodegradacji, a ich spalanie nie narusza odrębnych przepisów”.
Tym samym ustawodawca zrezygnował z wyraźnego zezwalania na palenie ognisk. W zamian uregulował kwestię spalania odpadów w postaci pozostałości roślinnych. Wprawdzie nie zostały one expresis verbis nazwane odpadami, ale w kontekście istnienia lub nieistnienia systemu selektywnej zbiórki taki zamiar ustawodawcy nie budzi żadnych wątpliwości.
Czy zatem wolno palić ogniska? Odpowiedź brzmi: tak, o ile nie mamy do czynienia ze spaleniem większej ilości zgromadzonych pozostałości roślinnych. Gromadzenie to będzie przy tym najczęściej efektem zachowań nie mających nic wspólnego z paleniem ognia, np. będzie skutkiem prac porządkowych w ogrodzie. Palenie ognisk jest zwyczajowo zachowaniem dość typowym w Polsce i tylko wyraźny zakaz ustawodawcy mógłby uczynić tę praktykę nielegalną. Należy uznać, że palenie tradycyjnych ognisk nie podlega przepisom o spalaniu odpadów. Pamiętać jednak należy, że sytuacja zmienia się diametralnie, jeżeli oprócz gałęzi i chrustu w ognisku zostaną spalone odpady. Tego robić nie wolno.

dr Jan Jerzmański
Jendrośka Jerzmański Bar i Wspólnicy.
Prawo gospodarcze i ochrony środowiska, Wrocław – Kraków – Toruń

Śródtytuły od redakcji