Termomodernizacja, układy kogeneracyjne, OZE – liczba tego typu inwestycji w Polsce rośnie. Kryzys związany z epidemią koronawirusa wcale nie musi wyhamować tej tendencji – uważa Ryszard Pazdan,ekspert BCC ds. polityki środowiskowej i minister środowiska w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC.
Problem w tym, że ustawa o efektywności energetycznej z 20 maja 2016 r., która miała je wspierać jest praktycznie martwa. Co do zasady, gwarantuje ona firmom i samorządom, które inwestują w poprawę efektywności energetycznej, zwrot części nakładów w postaci białych certyfikatów, przyznawanych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Co miesiąc do URE wpływa kilkaset wniosków o takie certyfikaty, ale urząd nie nadąża z wydawaniem decyzji. Obecnie na rozpatrzenie czeka ponad 2 tys. wniosków o białe certyfikaty.
Zamrożone certyfikaty
Business Centre Club poparł list otwarty Energy Solution do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym apeluje o odblokowanie systemu białych certyfikatów w czasie kryzysu gospodarczego. List został wysłany także do wicepremierów Jadwigi Emilewicz (minister rozwoju) i Jacka Sasina (ministra aktywów państwowych), wybranych przedstawicieli rządu oraz do prezesa URE Rafała Gawina i prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska (NFOŚiGW) Piotra Woźnego.
O tym, że system efektywności energetycznej w Polsce jest dzisiaj niewydolny, słychać na rynku coraz częściej. Już w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli (NIK) w raporcie podkreślała, że firmy i samorządy, które zainwestowały w efektywność energetyczną, od miesięcy czekają na rządowe dopłaty. Zgodnie z ustawą, prezes URE ma 45 dni na rozpatrzenie wniosku o biały certyfikat. W praktyce czeka się na to nawet do półtora roku…
– Szacujemy, że wartość białych certyfikatów, które są dzisiaj zamrożone w URE, sięga ok 1 mld zł. Te pieniądze realnie mogłyby się przyczynić do poprawy płynności i budżetów wielu firm i samorządów, które zainwestowały w poprawę efektywności energetycznej, licząc na wsparcie państwa. Dzisiaj nabiera to szczególnego znaczenia, ponieważ mamy kryzys gospodarczy, którego skutki będziemy odczuwać jeszcze przez wiele miesięcy – mówi Artur Sarosiek, prezes Energy Solution.
Dzisiaj, gdy wielu przedsiębiorców walczy o przetrwanie na rynku, każda złotówka jest ważna. Decyzja o przyznaniu białych certyfikatów wszystkim firmom i samorządom, które złożyły o nie wnioski, ale wciąż czekają na ich rozpatrzenie, pozytywnie wpłynęłoby na gospodarkę i mogłoby stanowić część tarczy antykryzysowej, którą rząd wciąż udoskonala przez ostatnie tygodnie. Jednocześnie URE ma ustawową możliwość weryfikacji danej firmy czy samorządu, już po zakończeniu inwestycji związanej z efektywnością energetyczną, żeby stwierdzić, czy przyczyniła się ona do spadku zużycia energii, deklarowanego we wniosku – czytamy w apelu BCC.
System do poprawy
Zgodnie z ustawą i efektywności energetycznej, URE ma możliwość weryfikacji audytów energetycznych, które składa się wraz z wnioskiem o biały certyfikat przed rozpoczęciem inwestycji. W audycie zawarta jest m.in. informacja o tym, jak szacunkowo może się zmniejszyć zużycie energii w wyniku planowanego przedsięwzięcia. URE dzisiaj chętnie korzysta z tego rozwiązania, co z jednej strony przyczynia się do poprawy jakości systemu, ale z drugiej – wydłuża czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku. Jednocześnie URE ma też możliwość weryfikowania faktycznego spadku zużycia energii, deklarowanego we wniosku o biały certyfikat, już po przeprowadzeniu inwestycji, a zatem nie musi na bieżąco weryfikować wszystkich audytów, dołączanych do wniosków. Opóźnienia w weryfikacji wniosków wynikają, m.in., z braków kadrowych w URE, a także faktu, że niedawno uwolniono zawód audytora (co przyczyniło się do pogorszenia jakości audytów energetycznych).
Firmy energetyczne oraz inne podmioty wskazane przez ustawę muszą co roku umarzać białe certyfikaty w URE – tak, aby wykazać spadek zużycia energii w krajowym systemie energetycznym. W związku z tym, świadectwa te są przedmiotem obrotu na Towarowej Giełdzie Energii (TGE). Obrót prawami majątkowymi dla efektywności energetycznej na TGE w marcu br. wyniósł 15 101 toe (ton oleju ekwiwalentnego), co oznacza, że transakcje kupna-sprzedaży tych dokumentów w ciągu tego miesiąca mogły opiewać nawet na ponad 20 mln zł (wartość jednego toe to ok. 1,8 tys. zł). To pokazuje, jak potężne zasoby drzemią w systemie, który skutecznie mógłby nie tylko przyczyniać się do transformacji energetycznej kraju, ochrony klimatu oraz obniżania kosztów energii w firmach i samorządach, ale także stanowić pomoc publiczną w trudnych czasach.
Komentarze (0)