Mysłowiccy samorządowcy podkreślają, że uprzątnięcie składowiska było możliwe dzięki pomocy rządu oraz zaangażowaniu funduszu ochrony środowiska: narodowego i wojewódzkiego.
– Mysłowice dzisiaj mogą spać spokojnie. Warta niemal 100 mln zł bomba ekologiczna zniknęła z miasta. Staliśmy się miastem wzorcowym, jeżeli chodzi o przeprowadzenie tego typu działań zmierzających do poprawy bezpieczeństwa naszych mieszkańców – powiedział podczas prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz.
Brak zgód na przetwarzanie odpadów niebezpiecznych
Obecnie w Mysłowicach – jak mówił prezydent miasta – od 3,5 roku nie są już wydawane zgody na przetwarzanie odpadów niebezpiecznych.
– Taka działalność została w mieście wstrzymana. Namawiam innych prezydentów, aby robili to samo – przekazał samorządowiec.
W działania na rzecz zdobycia funduszy oraz usunięcia niebezpiecznych odpadów porzuconych na składowisku w Mysłowicach-Brzezince, zaangażowani byli m.in. trzej politycy Solidarnej Polski, którzy wzięli udział we wspólnej z prezydentem miasta konferencji prasowej: wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, minister w KPRM Michał Wójcik oraz wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
– Wspólnymi siłami rozwiązaliśmy temat, który był jednym z najbardziej niepokojących w skali kraju – mówił wiceminister Ozdoba, przypominając, iż w Polsce jest ok. 400 tego typu składowisk, z których nawet 300 to miejsca, gdzie nielegalnie składowano odpady niebezpieczne. Aby poradzić sobie z tym problemem, samorządy często wnioskują o rządowe wsparcie.
Wykończyć mafię odpadową
Ozdoba ocenił, iż problem w Mysłowicach dotyczył “niewłaściwego postępowania z odpadami, a mówiąc wprost – przestępców, którzy porzucili odpady, a później to wszystko spadło na barki pana prezydenta”. Wiceminister przypomniał o zmianach w prawie wprowadzających m.in. kary więzienia za tego typu przestępstwa oraz nawet 10 mln zł nawiązki na rzecz narodowego funduszu ochrony środowiska.
– Procedowana w Sejmie ustawa o przestępczości środowiskowej wykończy mafię odpadową (…), tak jak minister Zbigniew Ziobro wykończył mafie watowskie (…). To ustawa nie tylko radykalnie zaostrzająca kary za przestępstwa środowiskowe, ale też bardzo dobre narzędzie dla Głównego Inspektora Ochrony Środowiska – mówił wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
Wiceprezes Solidarnej Polski, minister w KPRM Michał Wójcik przypomniał, że w przeszłości politycy tego ugrupowania wizytowali teren mysłowickiego składowiska, obiecując działania na rzecz jego uprzątnięcia.
8 tys. ton niebezpiecznych śmieci
W mysłowickiej dzielnicy Brzezinka kilka lat temu porzuconych zostało ok. 8 tys. ton niebezpiecznych odpadów, m.in. rozpuszczalników. Nielegalne składowisko powstało w pobliżu szkół, przeszkoli, ośrodka rehabilitacyjno-opiekuńczego i firmy zatrudniającej setki osób.
Jak wcześniej informował prezydent Wójtowicz, odpady trafiły do jego miasta w 2018 r. na podstawie zgód wydanych przez poprzednie władze. Mimo zatrzymania osób odpowiedzialnych za przywiezienie niebezpiecznych substancji, problem pozostał. Lokalny samorząd nie był w stanie samodzielnie pokryć kosztów utylizacji, dlatego władze apelowały o wsparcie zewnętrzne.
Na unieszkodliwienie składowiska lokalne władze otrzymały kilkadziesiąt milionów zł dofinansowania z funduszy ochrony środowiska. Pomoc została udzielona m.in. w oparciu o art. 26a Ustawy o odpadach, zgodnie z którym w sytuacji, gdy samorząd nie ma możliwości samodzielnie usunąć odpadów, Fundusz może przekazać środki finansowe na ten cel. Prawie 20,5 mln zł pochodziło z pożyczki zaciągniętej przez miasto w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, a ok. 14 mln zł dołożył samorząd Mysłowic.
Komentarze (0)