Chodzi o przepisy mające doprowadzić do ograniczenia emisji CO2 o jedną piątą do 2020 r. Państwa Unii zgodziły się wprowadzić takie ograniczenie, by w mniejszym stopniu przyczyniać się do ocieplania klimatu Ziemi. Spór dotyczy tego, kto i o ile ograniczy swoje emisje, by średnio dla całej Unii udało się osiągnąć jedną piątą.
Komisja Europejska przedstawiła w marcu propozycje w tej kwestii. Za podstawę obliczeń wzięła poziom emisji poszczególnych krajów z 2005 r. Zdaniem grupy "nowych" to niesprawiedliwe i za podstawę powinien być brany rok 1990. Takie rozwiązanie byłoby znacznie korzystniejsze dla byłych krajów socjalistycznych, które w latach 90. zamknęły wiele fabryk emitujących CO2.
Według dokumentu cytowanego przez agencję Reuters w takim wypadku okazałoby się, że "znaczna część 20-procentowego celu – 7,9 proc. – została już zrealizowana".
Pod pomysłem podpisały się Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowacja i trzy republiki bałtyckie. Polska wcześniej podnosiła takie same argumenty. Wczoraj polscy dyplomaci nie wykluczali, że przyłączą się do inicjatywy, lecz nadal analizowali jej szczegóły. Sceptyczni są w regionie jedynie Czesi, których interesują inne zmiany w propozycjach Komisji, dotyczące m.in. energii nuklearnej.
Pomysł ma zostać przedstawiony na spotkaniu ministrów środowiska w przyszłym tygodniu.
źródło: Gazeta Wyborcza
Komentarze (0)