Lubmin – leniwy, spokojny i wyjątkowo cichy nadmorski kurort. To tu będzie się mieścić końcowa stacja gazociągu północnego. Tu zbudowane zostaną trzy potężne elektrownie, dwie na rosyjski gaz, jedna na węgiel kamienny – to właśnie ta ostatnia elektrownia budzi najwięcej kontrowersji.
– Nie jesteśmy wprawdzie zwolennikami gazociągu, ale naszym głównym wrogiem jest planowana w Lubminie elektrownia węglowa – mówi Ulrike Berger z partii Zielonych. Grupa energicznych obywateli zebrała w ciągu kilku tygodni 32 tysiące podpisów pod petycją wzywającą rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego do zakazania budowy szkodliwej elektrowni. Ślą listy do kanclerz Angeli Berkel, ale jak na razie bez skutku.
– Dwie trzecie wiatrów wieje z zachodu na wschód. Szkodliwe gazy ze spalanego węgla trafią do Polski – ostrzega prof. Helmut Klüter z uniwersytetu w Greifswaldzie. Elektrownia węglowa zamierza też spuszczać ogromne ilości ciepłej wody do Zatoki Greifswaldziej. Temperatura wody wzrośnie o kilka stopni, a to stwarza idealne warunki dla parzących meduz i trujących alg. – Wraz z nadbrzeżnym prądem zmierzającym w kierunku wschodnim trafią na Wolin do Świnoujścia, Międzyzdrojów, aż po Kołobrzeg – przewiduje prof. Klüter. Wie, o czym mówi, bo obserwował podobne zjawisko w Szwecji i dziwi się, że polskie władze nie protestują.
Mieszkańcy Lubminia nie mają nic przeciwko wykorzystaniu terenów po byłej elektrowni atomowej, ale w taki sposób, by nie zburzyło to budowanego przez ostatnie dwa dziesięciolecia wizerunku Lubmina jako oazy spokoju i ciszy. Mają też nadzieję, ze nowa inwestycje wpłynie na rozwój miasteczka i poprawę warunków bytowych mieszkańców.
Budowa gazociągu rozpocznie się w pierwszej połowie 2010 roku, w tempie trzech kilometrów dziennie.
Źródło: Rzeczpospolita
Komentarze (0)