Od kilku lat na terenie Torunia zdarzają się przypadki pojawiania się dzików w terenie zabudowanym, szczególnie w peryferyjnych dzielnicach miasta: w Kaszczorku, na Skarpie, w okolicach wału wiślanego, a nawet na położonym bliżej centrum Rubinkowie. Zaniepokojeni torunianie oczekują od służb miejskich radykalnych działań, te jednak mają w tym względzie ograniczone możliwości, ponieważ przepisy zabraniają odstrzału zwierząt w granicach miasta, natomiast odławianie dzików i odstawianie ich do lasu mija się z celem.
– Mieszkańcy, szczególnie osiedli domów jednorodzinnych, często nieświadomie prowokują podchodzenie zwierząt w bliskie sąsiedztwo miejsc zamieszkania – wyrzucając do śmietników i ogrodów resztki jedzenia, żeby się nie zmarnowały – wyjaśnia Tadeusz Wierzba, dyrektor Wydziału Ochrony Ludności. – Nawet skoszona trawa czy rośliny ogrodowe, pozostawione na obrzeżach działek zamiast na kompostowniku, zamieniają się w kiszonkę, która przywabia dziki. Raz przyzwyczajone do szukania pokarmu w tym miejscu, będą powracać.
Na niedawnym spotkaniu miejskich służb ochrony ludności, Straży Miejskiej, policji, straży pożarnej, służb sanitarnych i przedstawicieli kół łowieckich ustalono, że zwierzęta będą dokarmiane poza granicami miasta, by nie podchodziły pod tereny zamieszkane.
Komentarze (0)