Do 2020 roku moc polskich elektrowni wiatrowych może osiągnąć 10-13 tys. MW, obecnie jest to 280 MW. Przy założeniu, że koszt wybudowania 1 MW to 5 mln zł, daje nam to kwotę 50-65 mld zł. Jeśli te plany uda się spełnić, to Polska już za kilka lat może stać się krajem wiatraków. Z farm wiatrowych pochodziłoby 25-28 TWh energii, czyli tyle, ile w ubiegłym roku zużyły wszystkie polskie gospodarstwa domowe.
– Globalnym trendem jest inwestowanie w energetykę wiatrową. To pierwszy powód zainteresowania inwestycjami w tym obszarze na terenie Polski. Ale nie jedyny. Długoterminowe prognozy wzrostu cen energii pokazują, że taka inwestycja może okazać się dochodowa pomimo konieczności poniesienia wysokich nakładów – ocenia Jacek Kachel, dyrektor zarządzający w PNO Consultans.
W ubiegłym roku Unia Europejska wyznaczyła Polsce ambitny cel osiągnięcia do 2020 roku 15-procentowego udziału źródeł odnawialnych w produkcji energii elektrycznej. Pozwoliła też wspierać z funduszy unijnych budowę farm wiatrowych oraz produkcję urządzeń. W ramach programu Infrastruktura i Środowisko dostępne będzie do 2015 roku 880 mln euro na wsparcie inwestycji z zakresu odnawialnych źródeł energii. Według Gazety Prawnej, konkursy mają ruszyć na przełomie 2008 i 2009 roku. Opóźnienie jest spowodowane brakiem trzech rozporządzeń o udzielaniu pomocy publicznej oraz kwestiami prawnymi związanymi z ocenami oddziaływania na środowisko.
Lista firm, chcących inwestować w energetykę odnawialną, jest bardzo długa. Swoje plany mają czołowe polskie i europejskie koncerny energetyczne. Swoje plany wejścia do Polski ogłaszają także zachodnie fundusze inwestycyjne. W maju zrobił to hiszpański Taiga Mistral, który chce zainwestować 250 mln euro. W Polsce chce inwestować nawet spółka komunalna z Austrii. Do tego należy doliczyć grono polskich inwestorów.
Sektor energetyki wiatrowej napotyka jednak przeszkody, w postaci deficytu miejsc, gdzie można postawić elektrownię wiatrową, możliwości włączenia farmy do sieci energoelektrycznej, kolejki u dostawców urządzeń do budowy elektrowni wiatrowych oraz długotrwałe procedury, zmieniające się prawo i urzędnicy. Przykładem mogą być ostatnie działania resortu gospodarki, który chce nałożyć na inwestorów obowiązek wpłacania kaucji przed podłączeniem firmy do sieci. Ma ona być (z drobnym wyjątkiem) bezzwrotna. Przedstawiciele sektora energetyki wiatrowej twierdzą, że jest to ukryty podatek, podważający sens inwestowania.
Źródło: Gazeta Prawna
Komentarze (0)