Wspólnym mianownikiem lokalnych problemów jest nacisk deweloperów na inwestycje, brak poszanowania dla istniejącej w mieście zieleni przez projektantów, swobodne traktowanie starodrzewu, co w praktyce często oznacza wycinki. W miejsce wyciętych kilkudziesięcioletnich drzew planuje się nasadzenia kompensacyjne, jednak młode rosliny nie mają tak korzystnego wpływu na jakość życia w mieście.
Tymczasem Poznań zmaga się ze smogiem, powołana została nawet niedawno pełnomocniczka prezydenta ds. walki z zanieczyszczeniem powietrza. Stopniowej redukcji ulegają zaplanowane jeszcze przez przedwojennych urbanistów kliny zieleni, czyli ciągi parków, skwerów i ogrodów, których zadaniem jest przewietrzanie miasta. Jest też problem z retencjonowaniem wody podczas gwałtownych ulew.
Inwestycje zamiast drzew
Spotkanie siedmiu inicjatyw walczących o ochronę terenów zieleni w mieście na poznańskim Łazarzu zorganizowało stowarzyszenie Kolektyw Kąpielisko. Prowadzi ono od 4 lat ogród społeczny, którego dalsze istnienie w tym miejscu stanęło pod znakiem zapytania po tym, jak miasto, realizując wynik głosowania w budżecie obywatelskim, postanowiło na tym terenie zbudować kryty tor wrotkarski. Cała inwestycja, bowiem obok ma powstać też całoroczny basen, będzie wiązać się z wycinką kilkuset dziko rosnących drzew.
Z planowaną lokalizacją boisk Orlik wiąże się aktywność Stowarzyszenia Zielona Starołęka. Działa ono na rzecz utworzenia parku rekreacyjnego między ulicami Forteczną i Romana Maya. Stowarzyszenie zgłasza sprzeciw wobec planu zbudowania tam boisk sportowych, który, jak mówił Wojciech Danilewicz, nie odpowiada potrzebom mieszkańców i związany jest z wycinką jedynego starodrzewu w okolicy.
Podczas spotkania omawiano też formę oddanego do użytku w tym roku Parku Rataje, jednego z największych parków w Polsce. Przez lata o utworzenie go zabiegali mieszkańcy, jednak projekt, zdominowany przez nawierzchnię betonową i z niewielkimi roślinami, rozczarował wielu mieszkańców. Inny problem to planowana wycinka drzew pod budowę szpitala na Grunwaldzie. Przyjęty plan miejscowy pozwala bowiem tam zaledwie na 27 procent powierzchni biologicznie czynnej, a 50 procent zabudowy.
Wspólnymi siłami
Podczas spotkania mowa była też o sporach zakończonych sukcesami. Na poznańskim Sołaczu udało się dzięki koalicji kilku środowisk i stowarzyszeń ochronić kliny zieleni przed zabudową. W Naramowicach mieszkańcy, radni osiedlowi i miejscy doprowadzili do odtworzenia Rezerwatu Żurawiniec, wcześniej osuszonego przez intensywny rozwój osiedli mieszkaniowych. Na Chartowie dzięki zaangażowaniu mieszkańców ochroniono m.in. lasek w okolicy Malty i stanowisko traszek.
Poznańscy społecznicy narzekają jednak na rozproszenie swoich działań. – Potrzebne jest nam wspólne działanie, mówi Magdalena Garczarczyk z Kolektywu Kąpielisko. Chodzi o to, by pokazać, że poznaniakom leży na sercu ochrona i rewitalizację terenów zieleni, dodaje. Aneta Mikołajczyk – architekt krajobrazu, projektantka i inspektor nadzoru terenów zieleni uważa, że wspólnymi siłami można będzie domagać się od miasta ustalenia podobnej jak w Krakowie czy Wrocławiu polityki ochrony terenów zieleni.
Tym bardziej, ze pojawiają się kolejne zagrożenia. Jak podkreślali uczestnicy spotkania, nie wiadomo jak po przejściu użytkowaniu wieczystego w prawo własności z początkiem przyszłego roku zachowają się wspólnoty mieszkaniowe kuszone przez deweloperów odkupem gruntów pod kolejne budynki. Mieszkańcy nowych osiedli, które często powstały bez odpowiednich dróg dojazdowych także będą starać się o ich powstanie. Zieleń jest zawsze na pierwszym miejscu do likwidacji, bo wydaje się to zabiegiem bezbolesnym, podkreślano podczas spotkania.
Koalicja pod nazwą „Stop Betonowaniu Poznania” chce na początek opracować ankietę na temat stosunku do przyrody w mieście i przekazać ją kandydatom na radnych i prezydenta w nadchodzących wyborach.
x
Komentarz #13160 dodany 2018-07-30 14:11:07
Parku Rataje nie oddano jeszcze do użytkowania!!!!