Ludwik Węgrzyn, prezes Związku Powiatów Polskich, starosta bocheński

Wchodząc do budynku starostwa powiatowego w Bochni, w którym mam zaszczyt pracować od kilku lat, każdy zauważyć musi wiszącą w holu skromną tablicę wykonaną z czarnego marmuru z napisem, jakiego nie powstydziłby się żaden urząd ani firma, które przy nazwie wpisują sobie rok założenia. Napis brzmi „RADA POWIATOWA BOCHEŃSKA pod przewodnictwem prezesa Zdzisława Sulimy – Włodka postanowiwszy dla urzędów powiatowych trwałą urządzić siedzibę, domu tego sumptem powiatu, według planów architekty Władysława Ekielskiego z Krakowa w roku pańskim 1893 za Bożą pomocą na pożytek powiatu i kraju szczęśliwie dokonała. Boże szczęść skutecznej pracy obywatelskiej w tym powiatowym gmachu”.
Wymieniony na tablicy prezes Zdzisław Sulima – Włodek był obywatelem ziemskim i właścicielem kilkuset hektarów ziemi w odległej od Bochni o 20 km Dąbrowicy. Co prawda, majątek znajduje się w miejscowości Chrostowa, co od zawsze wprowadza w błąd przyjezdnych, gdyż rzeczona Dąbrowica znajduje się kilka kilometrów dalej i nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego te nazwy do dnia dzisiejszego są tak wymieszane, lecz chyba nie jest to nazbyt uciążliwe, jako że nikt nie występuje z wnioskiem o ich zmianę. Ot, historyczne zaszłości. Po rodzie Włodków, pieczętujących się herbem Sulima, pozostał majątek, którego nie ominęła tzw. ręka sprawiedliwości dziejowej – to niegdyś piękne gospodarstwo dotknęła reforma rolna przyniesiona na bagnetach wyzwolicieli zza Buga. Byli właściciele, patrząc z perspektywy prawie dwóch wieków, byli ludźmi niezwykle światłymi i pracowitymi, a obok pałacyku założyli i pielęgnowali przez lata park. Ktoś postronny powie, że taka wtedy była moda, którą realizowali zmanierowani posiadacze, podczas gdy pozostała część miejscowego społeczeństwa ciężko pracowała, by spełnić ich fanaberie, i nierzadko przymierała głodem. Zapewne tak było, z faktami historycznymi trudno dzisiaj dyskutować, jednak patrząc przez pryzmat dnia dzisiejszego żałować można, że przepiękny park przydworski po rozparcelowaniu gruntów uległ degradacji i zgromadzone okazy flory i fauny w znacznym stopniu zostały zniszczone i rozproszone. Na szczęście dla tego obiektu w pałacu znalazła swoją siedzibę szkoła, a w zasadzie Zespół Szkół Rolniczych w Dąbrowicy – Chrostowej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyż jest wiele takich przypadków w skali całego kraju, jednak dwa wydarzenia są przyczyną mojego powiatowego spojrzenia na tę właśnie placówkę. Pierwsze to podejście byłych właścicieli do wydarzeń z przeszłości, którzy mając pełne moralne i obowiązujące prawo domagać się zwrotu zabranego im domu, nie dyskutując, czy majątek podpadał pod reformę rolną, nigdy nie wykonali nawet gestu, który by świadczył o chęci rewanżu, ani nie wykazali ochoty na poprawienie swojego statusu materialnego poprzez zwrot pałacu. Wręcz przeciwnie, w miarę swoich możliwości pragną wspierać funkcjonującą w ich pałacu szkołę. Ot, piękny gest i nauka ewangeliczna odpłacania dobrem za zło im wyrządzone.
Drugie wydarzenie to podejście młodzieży pobierającej naukę w funkcjonującej w Dąbrowicy – Chrostowej szkole, jej nauczycieli i dyrektorki do otaczającego pałac parku. W dobie powszechnego braku środków finansowych, szczególnie w tzw. sferze budżetowej, można by było powiedzieć, że stary park to tylko utrapienie, a jego utrzymanie (obecnie jego powierzchnia wynosi 4,41 ha) na pewno nie znajduje pokrycia w subwencji oświatowej liczonej na statystycznego ucznia. Park niewątpliwie wymaga dużych nakładów i ogromnej pracy, jeśli chce się go utrzymać w przyzwoitym, nie mówiąc już o dobrym, stanie. W trosce o to, aby młodzież nie przechodziła obojętnie obok nieznanego im drzewa, oznakowano wszystkie drzewa i krzewy, opracowano przewodnik i mapkę sytuacyjną, która ma służyć ich rozpoznaniu. Z uwagi na dużą ilość drzew spełniających wymagania stawiane drzewom pomnikowym szkoła wystąpiła do konserwatora przyrody o nadanie im takiego właśnie statusu, w wyniku czego 14 drzew otrzymało tytuł „pomnika przyrody”. Kolejnym krokiem było i jest nadal ratowanie masowo ginących w naszym regionie kasztanowców zaatakowanych przez szrotówka kasztanowcowiaczka. Robi to, z dużym powodzeniem, sama młodzież, chociaż prowadzenie terapii nie jest ani proste, ani łatwe, ani tym bardziej tanie i wymaga dużych nakładów finansowych.
Prowadzenie takiej właśnie czynnej edukacji w bezpośrednim kontakcie z przyrodą na pewno uwrażliwi młodych ludzi na problemy związane z ochroną środowiska. Podgórski teren, w jakim znajduje się Dąbrowica i okoliczne miejscowości, z których pochodzą przecież uczniowie, jest wspaniałym miejscem na uprawę ziół i ekologicznie hodowanych warzyw czy owoców. To właśnie może być pomysłem na stworzenie warunków do życia dla małych kilkuhektarowych gospodarstw, jakie istnieją w naszym powiecie. Co prawda, kilka lat temu pewien Holender po sąsiedzku próbował prowadzić hodowlę kóz i propagował, z fatalnym niestety skutkiem, spożycie koziego mleka i jego przetworów. Jednak w takich ekologicznych uprawach upatruję przyszłości naszego rolnictwa w ramach Unii Europejskiej. Można zresztą powiedzieć, że szkoła jest w Unii od kilkunastu lat, gdyż prowadzi ożywione kontakty i wymianę z młodzieżą ze szkoły średniej w Tonnies (region południowej Francji), a także współpracę z regionem północnej Francji, skąd przyjeżdżają w celach turystycznych zorganizowane grupy turystów – rolników, u których nasza młodzież odbywa praktyki zawodowe.
Ten przykład dobitnie pokazuje, że młodym spojrzeniem przez pryzmat starego parku można dostrzec nasze miejsce w nowoczesnej Europie, nie tylko „nie niszcząc przeszłości ołtarzy”, lecz pracą i mądrym wykorzystaniem wznosząc nowe, być może doskonalsze.
PS. Zespół Szkół Rolniczych w Dąbrowicy – Chrostowej zajął zaszczytne III miejsce w ogólnopolskim konkursie ekologicznym organizowanym przez firmę Hewlett-Packard Polska „W harmonii z przyrodą” (nt. konkursu czytaj str. … – red.).