Hiszpański inwestor przed rozpoczęciem pertraktacji ws. inwestycji przeprowadził badania terenowe, które wykazały, że na jeleniewskich wzniesieniach są odpowiednie warunki wiatrowe przez cały rok. Projekt zakłada budowę dziesięciu elektrowni wiatrowych w okolicach Prudziszek, Białorogów i Wołowni w gminie Jeleniewo.
Część rolników już podpisała umowy wstępne na dzierżawę gruntów, głównie udostępniając tereny, które w praktyce i tak są nieużytkami. Według "Gazety Współczesnej", właściciele gruntów otrzymaliby rocznie 10-20 tys. zł za wydzierżawienie terenów. Do samorządowej kasy trafiłoby 2 proc. od wartości wszystkich budowli.
Sprzeciwu niektórych mieszkańców gminy nie rozumie zastępca wójta Jeleniewa. Jego zdaniem, dopiero wiosną, kiedy gotowy będzie projekt zmian w planie zagospodarowania przestrzennego, przyjdzie czas na ewentualne sprzeciwy. A obecne protesty wywołują tylko „niepotrzebne zamieszanie”. Nieuzasadniona jest obawa, że elektrownie zakłócą życie mieszkańcom. Nikt im nie postawi wiatraków parę metrów od domu. W tej kwestii obowiązują rygorystyczne przepisy i nikt nie zamierza z nimi dyskutować – wyjaśnia "Gazecie Współczesnej" M. Waszkiewicz., zastępca wójta Jeleniewa.
W obronie ieszkańców stanął gminny radny z Suchodołów, Ryszard Andruszkiewicz: – Lepiej reagować z wyprzedzeniem, bo później może okazać się, że klamka zapadła i ludzie nie mają nic do gadania. Zdaniem radnego, sąsiedztwo wiatraków nie jest neutralne dla zdrowia ludzi – turbiny powodują dokuczliwy hałas, a także wytwarzają niesłyszalne, ale szkodliwe dźwięki. Ponadto wiatraki stanowią ogromne zagrożenie dla ptactwa. Według radnego, najwięcej stracą natomiast właściciele okolicznych działek budowlanych, bo nikt ich nie kupi, by postawić dom w sąsiedztwie wiatraków.
Źródło: Gazeta Współczesna
Komentarze (0)