Rocznice, jubileusze, doświadczenia, wnioski
Ludwik Węgrzyn
prezes Związku powiatów Polskich
starosta bocheński
Wyjątkowy wymiar miał tegoroczny 27 maja. I to nie dlatego, że obok tradycyjnego świętowania Dnia Samorządu Terytorialnego mieliśmy mały jubileusz, że spotykamy się w coraz większym gronie działaczy samorządowych, wójtów, burmistrzów, starostów, pracowników administracji samorządowej, jednostek i firm samorządowych, lecz dlatego, że w wirze codziennych zajęć znaleźliśmy chwilę na zastanowienie się i refleksję, jaki charakter i wymiar ma to święto. W niedzielę 22 maja na konferencji samorządowej na Jasnej Górze przeor ojców Paulinów, witając samorządowców na kolejnej pielgrzymce samorządowej do Matki Bożej Królowej Polski, podsumował 15 lat samorządu terytorialnego w Polsce słowami: Wielkich dzieł Bożych nie zapominajmy.
Co tak naprawdę świętujemy? Jest to święto polskiej demokracji – do tej odpowiedzi jestem osobiście przekonany.
Nigdy bowiem nie będzie dosyć powtarzania, że nie ma demokracji bez decentralizacji. Tylko decentralizacja i samorządność dają szansę na to, by ludzie tak naprawdę mogli sami decydować w sprawach, które bezpośrednio ich dotyczą, by z petentów stali się obywatelami, prawdziwymi gospodarzami tej ziemi. Bycie obywatelem, który wyposażony jest w samorządność, to dwa warunkujące się nawzajem procesy tego samego zjawiska. Jeśli jakakolwiek partia chce władzy bez umacniania samorządności i decentralizacji, to jej podejście do rządzenia jest dalece uproszczone. To samorząd i decentralizacja pozwalają budować lokalne solidarności – wobec celów i wyzwań, jakie niesie współczesność i na których możemy budować stabilną przyszłość.
Spójność, konkurencyjność, solidarność: trzy słowa-klucze , które określają wymiar samorządowej polityki rozwoju „tu” i „teraz”. Nie sposób pominąć przy tej okazji – w 25 lat po sierpniowych strajkach – że bez tamtej Solidarności nie byłoby możliwe powstanie i istnienie samorządu w obecnym wymiarze. To na podwalinach tamtego ruchu stało się możliwe odrodzenie samorządności, postawienie kraju na drodze rozwoju i wyrwanie go z marazmu i zacofania.
Dzisiaj ten najbardziej praktyczny wymiar rozwoju i modernizacji kraju jest w rękach samorządu terytorialnego. To tutaj dokonują się inwestycje, zarówno te infrastrukturalne, jak i edukacyjne czy społeczne. Czujemy tę odpowiedzialność, ale myślę, że gotowi jesteśmy wziąć jej więcej (to pogląd nie tylko mój, ale też wielu samorządowców). Widzimy nawet taką konieczność – wobec niewydolności administrowania przez inne rodzaje władzy publicznej, a zwłaszcza układu rządowego.
Gdy 15 lat temu odtworzono samorząd terytorialny, zmieniona została organizacja społeczeństwa i ustrój Polski. Można dzisiaj zastanawiać się, jak wyglądałaby Polska, gdyby nie było samorządu, gdyby został utrzymany dawny porządek rzeczy, a decyzje o tych najbliższych nam sprawach zapadały w województwie czy w Warszawie. Do wywołania takiej wizji potrzeba bardzo dużo wyobraźni. Samorząd terytorialny tak się wpasował w naszą rzeczywistość, stał się czymś tak oczywistym, że o tym nie trzeba ani mówić, ani nawet myśleć. To, że stoimy na nogach, a nie na głowie, jest dla nas równie naturalne.
W dalszym ciągu trzeba rozbudowywać samorządność terytorialną. Pozostawanie w miejscu w rzeczywistości oznacza cofanie się. Samorząd to przecież ludzie i to ci najbliżej siebie mieszkający, to sąsiedzi (ci zza płotu i z sąsiedniej wioski, gminy, powiatu). Biorąc własny los w swoje samorządowe ręce, nie możemy mówić, że za wszystko odpowiedzialna jest władza. Bowiem sprawować władzę samorządową to znaczy służyć drugiemu człowiekowi – być oddanym społeczeństwu. Samorządność to odpowiedzialność nie tylko za siebie, lecz także za sąsiada, szkołę, drogę, za wszystko, co wspólne.
Reaktywacja 15 lat temu samorządu terytorialnego miała określone skutki administracyjne i polityczne. Pierwsze są łatwiejsze do identyfikacji i prostsze w realizacji. To wybudowana droga, wykonana kanalizacja, wyremontowana szkoła czy sprawniej działająca administracja samorządowa. To także te działania, z których na co dzień i od święta dumni są wszyscy działacze samorządowi i za które dzisiaj chciałbym serdecznie podziękować. Natomiast skutek polityczny to zmiana świadomości społecznej co do zjawisk i ich przyczyn. Zachodzi ona zawsze wolniej i trudniej ją zidentyfikować i wycenić. Poczucie odpowiedzialności za własne losy i świadomość, że to my decydujemy o ich kształtowaniu w każdej małej wiosce, w gminie i tu, w powiatowej Bochni, i w aglomeracji warszawskiej czy krakowskiej, dzisiaj i jutro muszą być podstawą samorządności i samodzielności.
Przez te 15 lat samorządy – zwłaszcza gminne, ale także powiatowe i wojewódzkie – dokonały tak wiele, że bez nadmiernego zarozumialstwa można mówić o skoku cywilizacyjnym. Zwiększenie zakresu zadań samorządowych nie jest bowiem żądaniem nadmiernym, a działań samorządu nie można traktować jako swoistego lobby, chcącego wyrwać „coś” z władztwa państwowego.
Aby można było mówić o rozwoju, niezbędne jest zdiagnozowanie istniejącej sytuacji i jej stabilizacja.
Obok warunków materialnych, prawnych i technicznych – tak bardzo potrzebnych do osiągnięcia zakładanego celu i zadowolenia obywateli – niezbędny jest jeszcze jeden warunek: wiara we własny potencjał, przyszłość, a zwłaszcza w Bożą Opatrzność.
Boże, błogosław polskiemu samorządowi.
prezes Związku powiatów Polskich
starosta bocheński
Wyjątkowy wymiar miał tegoroczny 27 maja. I to nie dlatego, że obok tradycyjnego świętowania Dnia Samorządu Terytorialnego mieliśmy mały jubileusz, że spotykamy się w coraz większym gronie działaczy samorządowych, wójtów, burmistrzów, starostów, pracowników administracji samorządowej, jednostek i firm samorządowych, lecz dlatego, że w wirze codziennych zajęć znaleźliśmy chwilę na zastanowienie się i refleksję, jaki charakter i wymiar ma to święto. W niedzielę 22 maja na konferencji samorządowej na Jasnej Górze przeor ojców Paulinów, witając samorządowców na kolejnej pielgrzymce samorządowej do Matki Bożej Królowej Polski, podsumował 15 lat samorządu terytorialnego w Polsce słowami: Wielkich dzieł Bożych nie zapominajmy.
Co tak naprawdę świętujemy? Jest to święto polskiej demokracji – do tej odpowiedzi jestem osobiście przekonany.
Nigdy bowiem nie będzie dosyć powtarzania, że nie ma demokracji bez decentralizacji. Tylko decentralizacja i samorządność dają szansę na to, by ludzie tak naprawdę mogli sami decydować w sprawach, które bezpośrednio ich dotyczą, by z petentów stali się obywatelami, prawdziwymi gospodarzami tej ziemi. Bycie obywatelem, który wyposażony jest w samorządność, to dwa warunkujące się nawzajem procesy tego samego zjawiska. Jeśli jakakolwiek partia chce władzy bez umacniania samorządności i decentralizacji, to jej podejście do rządzenia jest dalece uproszczone. To samorząd i decentralizacja pozwalają budować lokalne solidarności – wobec celów i wyzwań, jakie niesie współczesność i na których możemy budować stabilną przyszłość.
Spójność, konkurencyjność, solidarność: trzy słowa-klucze , które określają wymiar samorządowej polityki rozwoju „tu” i „teraz”. Nie sposób pominąć przy tej okazji – w 25 lat po sierpniowych strajkach – że bez tamtej Solidarności nie byłoby możliwe powstanie i istnienie samorządu w obecnym wymiarze. To na podwalinach tamtego ruchu stało się możliwe odrodzenie samorządności, postawienie kraju na drodze rozwoju i wyrwanie go z marazmu i zacofania.
Dzisiaj ten najbardziej praktyczny wymiar rozwoju i modernizacji kraju jest w rękach samorządu terytorialnego. To tutaj dokonują się inwestycje, zarówno te infrastrukturalne, jak i edukacyjne czy społeczne. Czujemy tę odpowiedzialność, ale myślę, że gotowi jesteśmy wziąć jej więcej (to pogląd nie tylko mój, ale też wielu samorządowców). Widzimy nawet taką konieczność – wobec niewydolności administrowania przez inne rodzaje władzy publicznej, a zwłaszcza układu rządowego.
Gdy 15 lat temu odtworzono samorząd terytorialny, zmieniona została organizacja społeczeństwa i ustrój Polski. Można dzisiaj zastanawiać się, jak wyglądałaby Polska, gdyby nie było samorządu, gdyby został utrzymany dawny porządek rzeczy, a decyzje o tych najbliższych nam sprawach zapadały w województwie czy w Warszawie. Do wywołania takiej wizji potrzeba bardzo dużo wyobraźni. Samorząd terytorialny tak się wpasował w naszą rzeczywistość, stał się czymś tak oczywistym, że o tym nie trzeba ani mówić, ani nawet myśleć. To, że stoimy na nogach, a nie na głowie, jest dla nas równie naturalne.
W dalszym ciągu trzeba rozbudowywać samorządność terytorialną. Pozostawanie w miejscu w rzeczywistości oznacza cofanie się. Samorząd to przecież ludzie i to ci najbliżej siebie mieszkający, to sąsiedzi (ci zza płotu i z sąsiedniej wioski, gminy, powiatu). Biorąc własny los w swoje samorządowe ręce, nie możemy mówić, że za wszystko odpowiedzialna jest władza. Bowiem sprawować władzę samorządową to znaczy służyć drugiemu człowiekowi – być oddanym społeczeństwu. Samorządność to odpowiedzialność nie tylko za siebie, lecz także za sąsiada, szkołę, drogę, za wszystko, co wspólne.
Reaktywacja 15 lat temu samorządu terytorialnego miała określone skutki administracyjne i polityczne. Pierwsze są łatwiejsze do identyfikacji i prostsze w realizacji. To wybudowana droga, wykonana kanalizacja, wyremontowana szkoła czy sprawniej działająca administracja samorządowa. To także te działania, z których na co dzień i od święta dumni są wszyscy działacze samorządowi i za które dzisiaj chciałbym serdecznie podziękować. Natomiast skutek polityczny to zmiana świadomości społecznej co do zjawisk i ich przyczyn. Zachodzi ona zawsze wolniej i trudniej ją zidentyfikować i wycenić. Poczucie odpowiedzialności za własne losy i świadomość, że to my decydujemy o ich kształtowaniu w każdej małej wiosce, w gminie i tu, w powiatowej Bochni, i w aglomeracji warszawskiej czy krakowskiej, dzisiaj i jutro muszą być podstawą samorządności i samodzielności.
Przez te 15 lat samorządy – zwłaszcza gminne, ale także powiatowe i wojewódzkie – dokonały tak wiele, że bez nadmiernego zarozumialstwa można mówić o skoku cywilizacyjnym. Zwiększenie zakresu zadań samorządowych nie jest bowiem żądaniem nadmiernym, a działań samorządu nie można traktować jako swoistego lobby, chcącego wyrwać „coś” z władztwa państwowego.
Aby można było mówić o rozwoju, niezbędne jest zdiagnozowanie istniejącej sytuacji i jej stabilizacja.
Obok warunków materialnych, prawnych i technicznych – tak bardzo potrzebnych do osiągnięcia zakładanego celu i zadowolenia obywateli – niezbędny jest jeszcze jeden warunek: wiara we własny potencjał, przyszłość, a zwłaszcza w Bożą Opatrzność.
Boże, błogosław polskiemu samorządowi.