Od pewnego czasu ścierają się różne poglądy na model gospodarki odpadami w gminie. Niestety, wybór najkorzystniejszego wariantu zależy w głównej mierze od „punktu siedzenia”. Wybór systemu gospodarki odpadami stał się swoistym „przeciąganiem liny” firm przygminnych i przedsiębiorców.

Model A zakłada, że gmina (w charakterze opłaty publiczno-prawnej) obciąża właścicieli nieruchomości oraz organizuje odbiór, transport i zbyt odpadów komunalnych. Odpady są jej własnością, tzn. gmina może skierować ich strumień, gdzie chce, i ma prawo do rozporządzania np. masą odzyskanych surowców wtórnych. Ten model (obowiązujący w większości krajów zachodnioeuropejskich) forsowany był przez firmy przygminne, jednak w UE poszukuje się modelu tańszego i mniej etatystycznego. Zrezygnowano nawet z nomenklatury public services, zastępując to services of general interests, a „poprawność” tej substytucji językowej polega na tym, aby nie sugerować zbitki usługi publiczne – firma publiczna.
Model B opiera się na zawieraniu umów cywilnoprawnych na odbiór odpadów pomiędzy przedsiębiorcami a właścicielami nieruchomości oraz jednostkami dysponującymi instalacjami odzysku/unieszkodliwiania. Po odebraniu odpadu od właściciela nieruchomości przedsiębiorca staje się jego posiadaczem, zarówno w aspekcie odpowiedzialności (za finalne przeznaczenie), jak i prawa (np. do czerpania korzyści). Model obowiązujący w Polsce de facto od 1989 r. broniony by...