Radosław Gawlik
członek rady Krajowej Zieloni 2004

Nie od dziś jestem gorącym zwolennikiem wykorzystywania wiatraków do produkcji energii elektrycznej. Z ekologicznego punktu widzenie ich zalety są niewątpliwe. Wiatraki nie emitują spalin ani niebezpiecznych odpadów. Nie zużywają surowców nieodnawialnych. W Internecie można znaleźć wiele, często sprzecznych opinii dotyczących ich zastosowania w energetyce. Wydaje się, że głosy przeciwników są w mniejszości, bo popularność wiatraków wciąż rośnie. Są one instalowane zarówno przez wyspecjalizowane firmy, jak i przez amatorów, domowym sposobem. Wielkie jest bogactwo współczesnych form, rozmiarów i różnorodnych sposobów wykorzystania wiatraków. Zapoznałem się też z krótkim zarysem historii tych urządzeń. Oto kilka najważniejszych i, jak sądzę, dość ciekawych informacji.
Pierwsze wiatraki, których istnienie nie budzi wątpliwości historyków, budowane były w X w. na terytorium dzisiejszego Iranu. Były to konstrukcje o pionowej osi obrotu, miały ożaglowane koła obracające się w powietrzu. Używano ich do pompowania wody, później również do mielenia ziarna. Instalowano je w budynkach o pomysłowej konstrukcji, dzięki czemu mogły pracować niezależnie od kierunku wiatrów. Te ówczesne wiatraki, obracające się wokół centralnie usytuowanego słupa, rozpowszechniły się w krajach islamskich. W XII w. wiatraki pojawiły się we Francji, a także w Chinach. W XIII w., kiedy stały się powszechnie używane w Europie, miały już nieco inną budowę. Najczęściej były to tzw. koźlaki z poziomą osią śmigła. Cała konstrukcja takiego wiatraka mogła obracać się, co pozwalało ustawiać go w stronę wiejącego wiatru. Początkowo urządzeń tych używano w Europie niemal wyłącznie jako napędu młynów zbożowych. Nieco później w Holandii zaczęto wykorzystywać je do pompowania wody, a także jako napędu tartaków i wytłaczarni olejów. Pierwsze wiatraki na terenach polskich zbudowano najprawdopodobniej na początku XIV w. Pod koniec XIV stulecia pojawił się nowy typ konstrukcji, wiatrak wieżyczkowy, zwany też holenderskim. Obracała się w nim tylko górna część (wieżyczka), na której znajdowały się śmigła. W Grecji i innych krajach śródziemnomorskich skrzydła wiatraków miały płócienne żagle. W Polsce największą popularnością urządzenia te cieszyły się w XVIII w. Rejestry podają, że było ich wtedy ok. 20 tys. Zdarzało się, że występowały w dużych grupach. W połowie lat 40. XVIII w. Anglik Edmund Lee udoskonalił konstrukcję wiatraka. Zbudował pomocnicze koło, które automatycznie kierowało śmigła w stronę wiatrów, co pozwalało ustawiać je optymalnie w stosunku do kierunku podmuchów. W 1772 r. Andrew Meikle ze Szkocji dodał do konstrukcji wiatraka samoczynną regulację powierzchni łopat, zależnie od siły wiatrów. Kolejne stulecia to czas ogromnej popularności wiatraków w Europie. Przykładowo w 1840 r. w Wielkiej Brytanii było ich niemal 10 tys., a w Holandii ok. 8 tys. W 1940 r. w Polsce funkcjonowało jeszcze ok. 6300 wiatraków. Niemniej, XX wiek przyniósł nowe technologie i tysiące malowniczych wiatraków przestały działać. Większość z nich uległa zniszczeniu. Z gospodarczego punktu widzenia stały się one nieprzydatne. Dawne, drewniane wiatraki obecnie są już tylko obiektami o charakterze muzealnych ciekawostek. Najwięcej można ich spotkać w Holandii, gdzie w przeszłości były tak bardzo popularne, że stały się symbolem tego kraju. W Polsce nie ma już żadnego, funkcjonującego wiatraka starego typu. Te nieczynne też należą do rzadkości.
Wiatrak jest jednym z tych urządzeń, których historia obrazuje rozwój myśli technicznej, wielowiekowe nawarstwianie się wiedzy i doświadczeń. Nowy rozdział do historii wiatraków dopisze wiek XXI. Wiele wskazuje na to, że idea „zaprzęgnięcia” wiatru dla pożytku człowieka przeżywa swój renesans.
Współczesne wiatraki wyglądają inaczej i inne spełniają zadania. Najczęściej służą do generowania prądu elektrycznego. Podstawowa zasada jest jednak ta sama. Wiatrak przechwytuje energię wiatru i przetwarza ją na inną, użyteczną dla człowieka formę energii. Są tacy, którym nowoczesne kształty dzisiejszych wiatraków bardzo się podobają. Wielu jednak twierdzi, że szpecą krajobraz, zwłaszcza gdy w jednym miejscu stoi większa ich liczba. W moim przekonaniu elektrownia wiatrowa nie jest brzydsza od atomowej czy węglowej, choć zapewne wytworzenie jednostki energii zabiera więcej powierzchni ziemi.
Z przyrodniczego punktu widzenia poważniejszy jest problem ptaków, które rozbijają się w locie, wpadając na wiatraki. W dużym stopniu można temu zapobiec, budując elektrownie wiatrowe z dala od stałych tras przelotów ptaków. Przed wytypowaniem miejsca na taką elektrownię, oprócz analizy prędkości i siły wiatrów, konieczna jest też konsultacja ornitologiczna. Potencjał energetyczny tkwiący w swobodnie wiejącym wietrze jest ogromny.
W Polsce zaledwie 0,1% zużywanej energii elektrycznej pochodzi z elektrowni wiatrowych – których moc w 2004 r. wynosiła 64 MW. Dla porównania w Niemczech zainstalowana moc elektrowni wiatrowych sięgała w tym samym roku 17 tys. MW. Dynamiczny rozwój tego działu energetyki ma niewątpliwie związek z polityczną aktywnością partii Zielonych. To dzięki tym partiom Niemcy zawdzięczają wycofywanie się z energetyki atomowej. W naszym kraju natomiast jest wielu zwolenników budowania nowych elektrowni jądrowych, choć jednocześnie potencjał energii wiatru jest bardzo słabo wykorzystany. Wielka szkoda.