Nadzieja w konsultacjach społecznych
Ministerstwo Środowiska zamieściło w maju projekt nowelizacji ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Czy nowa ustawa ulepszy mankamenty, które pojawiły się w trakcie realizacji starej ustawy? A może ministerialne propozycje jeszcze bardziej pogrążą tę branżę?
Wojciech Konecki
dyrektor
CECED Polska
Europejskie Stowarzyszenie Producentów AGD, Warszawa
Nowelizacja ustawy o ZSEE powinna być uchwalona, ale dopiero wtedy, kiedy stwierdzimy, że wdrażany i właśnie nabierający rozpędu system nie przynosi spodziewanych efektów. W ciągu niespełna roku producenci powołali kilka organizacji odzysku, które zainwestowały dziesiątki milionów złotych. Otworzyli kilkadziesiąt punktów zbierania ZSEE i przygotowali akcje edukacyjne. Rok 2007 miał być pierwszym pełnym rokiem obowiązywania ustawy, choć niektóre jej zapisy jeszcze nawet nie weszły w życie. Teraz nowelizujemy coś, co nie zaczęło nawet przynosić pierwszych efektów.
Pewne zapisy wyglądają tak, jakby były zupełnie oderwane od polskiej rzeczywistości. Oczekuje się, że w ciągu roku osiągnie się taki poziom zbierania, jaki najwyżej rozwinięte kraje (Szwajcaria, Norwegia) osiągnęły w 5-6 lat. Zawyżone limity stworzą w tej branży gospodarkę niedoboru o popycie znacznie przewyższającym podaż, co spowoduje dramatyczny wzrost cen. Prosta zasada ekonomiczna, którą w praktyce poznaliśmy w poprzednim ustroju, ale widać będziemy musieli do niej powrócić. Niepokojący...
Wojciech Konecki
dyrektor
CECED Polska
Europejskie Stowarzyszenie Producentów AGD, Warszawa
Nowelizacja ustawy o ZSEE powinna być uchwalona, ale dopiero wtedy, kiedy stwierdzimy, że wdrażany i właśnie nabierający rozpędu system nie przynosi spodziewanych efektów. W ciągu niespełna roku producenci powołali kilka organizacji odzysku, które zainwestowały dziesiątki milionów złotych. Otworzyli kilkadziesiąt punktów zbierania ZSEE i przygotowali akcje edukacyjne. Rok 2007 miał być pierwszym pełnym rokiem obowiązywania ustawy, choć niektóre jej zapisy jeszcze nawet nie weszły w życie. Teraz nowelizujemy coś, co nie zaczęło nawet przynosić pierwszych efektów.
Pewne zapisy wyglądają tak, jakby były zupełnie oderwane od polskiej rzeczywistości. Oczekuje się, że w ciągu roku osiągnie się taki poziom zbierania, jaki najwyżej rozwinięte kraje (Szwajcaria, Norwegia) osiągnęły w 5-6 lat. Zawyżone limity stworzą w tej branży gospodarkę niedoboru o popycie znacznie przewyższającym podaż, co spowoduje dramatyczny wzrost cen. Prosta zasada ekonomiczna, którą w praktyce poznaliśmy w poprzednim ustroju, ale widać będziemy musieli do niej powrócić. Niepokojący...