W tym roku wiele inwestycji infrastrukturalnych realizowanych ze środków unijnych zostało zastopowanych lub wręcz nierozpoczętych, gdy Komisja Europejska ogłosiła, że polskie przepisy dotyczące ocen oddziaływania inwestycji na środowisko są niezgodne z dyrektywą unijną. Tym samym pojawił się kolejny punkt sporny – po Rospudzie, sieci Natura 2000, limitach emisji CO2 itp. – między Warszawą a Brukselą. Blady strach padł na inwestorów, w województwach marszałkowie wstrzymali realizację regionalnych programów operacyjnych, niektórzy bali się, że Bruksela nie wypłaci obiecanych środków nawet na już kończące się projekty, bo przecież realizowane są wg złego prawa…
By nie blokować na ten rok całego procesu korzystania ze środków unijnych, sytuację starało się ratować Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, opracowując wytyczne uzgodnione z Brukselą. Kilka miesięcy trwały prace zespołu międzyresortowego, a w lipcu odpowiednie projekty ustaw, usuwające dotychczasowe niezgodności z prawem unijnym, trafiły do Sejmu. Z dużym prawdopodobieństwem można oczekiwać, że do końca roku wejdą w życie.
Celowo piszę, że nie na pewno, bo w dniu rozpoczęcia w Sejmie procedowania nad tymi przepisami PiS zażądał, by je odrzucić już w pierwszym czytaniu. Przedstawiciel tej partii tłumaczył, że przepisy dotyczące oddziaływania na środowisko faktycznie trzeba zmienić, ale „ustawy powinny być lepiej przygotowane”. Może to tylko gra, by wszędzie, gdzie można, zaznaczyć swoje zdanie, takie jest już prawo bycia w opozycji. Mając jednak w pamięci słynne już i potwierdzone praktyką zdanie prezydenta Kaczyńskiego, że zablokuje wszystko, co mu premier Tusk przyniesie, spodziewać się można wszystkiego.
Szkoda, że podczas dwóch lat rządzenia zabrakło dzisiejszej PiS-owskiej opozycji dość determinacji, czasu, a może i kompetencji, by samemu stworzyć przepisy, do których Bruksela nam się nie „przyczepi”.
Cały czas zostają bez odpowiedzi pytania, które zadał w naszym redakcyjnym wywiadzie (PK 5/2008) Piotr Otawski, doradca ministra środowiska: „Jak to jest w ogóle możliwe, aby cztery lata po wejściu do Unii Europejskiej polskie przepisy dotyczące o.o.ś. nadal były niezgodne z prawem wspólnotowym? Ktoś w tym kraju tworzył politykę i prawo przez ostatnie lata i ktoś powinien odpowiedzieć za to, że Komisja grozi nam teraz niemożliwością wykorzystania tych środków”.
Wierzę, że tym razem nam się uda, bo jeśli nie, to będziemy mieli o czym pisać, ale czy będziemy mieli za co budować?
Tomasz Szymkowiak
Dyrektor-redaktor naczelny wydawnictw