Przez 12 dni teren Międzynarodowych Targów Poznańskich stał się światowym centrum ekologicznym. Zarówno zasiadający do negocjacji przedstawiciele ponad 190 krajów, jak i organizacje ekologiczne mieli nadzieję, że uda się wypracować wspólne stanowisko. Czy COP14 spełnił oczekiwania stron i jak oceniono Konferencję pod względem merytorycznym i organizacyjnym?
 
prof. Maciej Nowicki
minister środowiska

Po dwóch tygodniach trudnych rozmów zamknęliśmy w Poznaniu istotny rozdział negocjacji, które dzięki temu w przyszłym roku powinny zakończyć się nowym globalnym porozumieniem w sprawie zmian klimatu. Teraz czeka nas równie intensywny rok, w którym Polska sprawuje prezydencję Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Będziemy w tym czasie realizować przyjęty właśnie program negocjacji. Zgodnie z jego założeniami, zorganizujemy minimum cztery sesje, na których ma zostać uzgodniony ostateczny kształt projektu porozumienia, przyjętego następnie w Kopenhadze.
Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że Poznań stał się miejscem, gdzie kraje rozwijające się i rozwinięte osiągnęły realne wyniki negocjacji. Wszystkie elementy skomplikowanej mozaiki, jaką jest globalna współpraca państw na rzecz klimatu, zostały ze sobą połączone. Droga z Bali do Kopenhagi przez Poznań jest przetarta i prosta. Do najważniejszych osiągnięć tego szczytu zaliczyłbym wypracowanie szczegółów działania Funduszu Adaptacyjnego. Poza tym dobrze było być w tych dniach Polakiem. Możemy być bardzo dumni z tego, co tu się działo. Perfekcyjnie przygotowano teren obrad i miasto na przyjęcie licznych delegacji.


prof. dr hab. Zbigniew Kundzewicz
ekspert Międzyrządowej Komisji ds. Zmian Klimatu
Zamierzenia tego szczytu nie były precyzyjnie sformułowane. Poza tym, tak jak się spodziewano, USA odgrywały rolę pasywną ze względu na okres między kadencją prezydenta Busha i prezydenta elekta. A bez nich nie może być mowy o światowym porozumieniu. Osiągnięty konsensus raczej nikogo nie zadowala. Z jednej strony wszyscy chcą chronić klimat, ale mało kto chciałby w tej chwili mówić, o ile procent można by zmniejszyć emisję. Namacalnym efektem Konferencji jest stworzenie Funduszu Adaptacyjnego, ale nie jest to wielka rzecz, ponieważ zadeklarowano na niego bardzo mało pieniędzy. Miałem nadzieję na większy zakres uzgodnień, ale też nie jestem zaskoczony. Dwudniowy segment wysokiego szczebla pokazał, że do kompromisu bardzo długa droga. Poznań troszkę zbliżył stanowiska, ale większość państw jeszcze nie dotyka konkretów. W Kopenhadze musi zostać podpisany protokół, bo inaczej nie będzie dokumentu, który ureguluje ochronę klimatu w skali globalnej. Optymiści twierdzą, że jest to możliwe, ale myślę, że ich liczba po Poznaniu zmalała. W tym wszystkim można się cieszyć z jednego – że impreza wypadła bardzo dobrze pod względem organizacyjnym i jest to zgodna opinia uczestników. Natomiast reszta była poza naszym zasięgiem.



dr Andrzej Kassenberg
prezes Instytutu na Rzecz Ekorozwoju
Obraz Konwencji nie jest korzystny. Zrobiono małe, formalne kroki i ustalono plan negocjacji do Kopenhagi, natomiast nie spełniono oczekiwań organizacji pozarządowych. Nie udało się zachęcić krajów wysoko rozwiniętych do deklaracji, w jakim obszarze będą one negocjować w Kopenhadze. Ograniczenie emisji o 40% to jest minimum, ale nawet zgoda na 25-40% będzie dla nas satysfakcjonująca. Poza Unią, która określiła się na poziomie 30%, Szwajcarią, Norwegią i chyba Nową Zelandią inne kraje się nie opowiedziały. Australia, Japonia, Kanada, Rosja – to są państwa, które spowalniały prace. Jedyne, co uzyskano, to dokument ze 140 stanowiskami, nad którym teraz można pracować, ale trudno to uznać za sukces. Świat czeka więc ogromnie trudny rok, żeby to „podogadywać” i wszystko uzgodnić w Kopenhadze. Generalna ocena Konferencji jest negatywna – przez ten rok (od Bali) zrobiono mało i w Poznaniu spodziewaliśmy się, że będzie jakiś przełom, który pozwoli łatwiej się porozumieć. Natomiast ogromną satysfakcją jest fakt, że wszyscy gratulują dobrej organizacji. Ludzie z całego świata, z którymi rozmawiałem, twierdzili, że był to najlepszy szczyt klimatyczny, na jakim byli.



Jacek Bożek
prezes Klubu Gaja
Jeśli chodzi o COP14, to chyba niewiele się spodziewano po samym Poznaniu, wszystko bowiem ma być dopełnione w Kopenhadze. Już przed szczytem mówiono, że jeżeli dojdzie do podpisania czegokolwiek, to będzie to można uznać za sukces. Z punktu widzenia organizacji pozarządowych, kiedy widzi się takie wydarzenie, tak ogromną liczbę ludzi, to ma się pewne oczekiwania. Nie chciałbym być posądzony o narzekanie, bo ludzie muszą się spotykać, żeby coś wypracować. Ale jeśli przeznacza się tak ogromne pieniądze na krótkie dwa tygodnie i tak naprawdę nic nie wynegocjowano, to po co to się robi?
Z drugiej strony, to wszystko było bardzo dobrze zorganizowane i za to nas (Polskę) chwalą. Ale na stoiskach wystawy towarzyszącej Konferencji było pusto, mało zwiedzających. Oprócz takich dużych jak Greenpeace czy WWF to z organizacji pozarządowych były tylko Koalicja Klimatyczna i Klub Gaja! Ta przestrzeń towarzysząca COP-owi powinna żyć. W mediach niby było dużo, ale w wiadomościach, które miały największą oglądalność, czasem nawet słowa nie powiedziano nt. COP-u. Czyli nie do końca wykorzystano potencjał dotarcia do ludzi. Wyszło zatem dobrze, ale nie bardzo dobrze. Bez wątpienia ta wystawa nowych technologii to był dobry pomysł, pokazujący, że są różne metody działania na rzecz ochrony klimatu.

 

Przygotowała Katarzyna Terek