Od redakcji
Czerwcowy, niemniej w obliczu ostatnich anomalii pogodowych niekoniecznie typowy, letni dzień. Na podwórku starej kamienicy istna stajnia Augiasza. Fotele, tapczany, przeróżnej wielkości szafki, walizki nie z tej epoki, dywany, kafle z rozebranego pieca, telewizor, a ponadto dwie 50-litrowe butle na wino. Jednak nie wszystko zostanie odebrane podczas zorganizowanej bezpłatnej zbiórki wielkogabarytowych odpadów, bo… króluje tu sąsiedzki odzysk i recykling. Co bardziej wartościowe rzeczy szybko znikają z tego śmietnika, ale i po stare deski, zdatne do palenia w piecu, przyjdą chętni. Dla znaleźnych „łupów” zbieracze na pewno wymyślą dalsze zastosowanie. Samo zdyscyplinowanie mieszkańców w ramach przygotowań do akcji selektywnej zbiórki jest już jednak trudne ze względu na złe przyzwyczajenia. Dowodem na są opony, komputery, a nawet lodówki zdobiące osiedlowe kontenery na odpady. Pragmatyczne podejście do tego nie przyniesie raczej wymiernych efektów. Jednak powoli pojawia się w Polsce „nowa świecka tradycja”, czyli wpisane w kalendarz miejskich imprez – dni recyklingu. Dla najmłodszych to połączenie zabawy z nagrodami za elektrodopady, baterie, butelki PET itp., a dla dorosłych to sposób na zmianę archaicznego podejścia do śmieci, co znajduje potwierdzenie w traktowaniu odpadu jako surowca.