Pierwsze wspomnienie związane ze zużytym sprzętem to sprawa okresów przejściowych zapisanych w dyrektywie. Pamiętam jak Ogólnopolski Recykler postulował, aby ich Polsce nie przyznawać, bo stanie się ona śmietniskiem Europy.
Zadziwiająca była ta argumentacja, szczególnie wypowiadana przez osobę reprezentującą przemysł z odpadów żyjący...
Gdy tylko dyrektywa WEEE została uchwalona, od razu wiadomo było, że oprócz wartościowych zapisów zawiera także zapisy martwe (rozróżnienie śmiecia nowego i starego) oraz trudne i nieprecyzyjne (o widocznej opłacie, tzw. visible fee).
Po uchwaleniu dyrektywy, kraje członkowskie przystąpić miały niezwłocznie do jej transponowania na grunt krajowy. Czasu było mało, jednak poświęcono sześć miesięcy na dyskusję pomiędzy Ministerstwami Gospodarki i Środowiska, które z nich ma zająć się tym tematem. W walce „na odpychanie” przegrał resort środowiska. Nastąpiła faza konsultacji społecznych, której kilka wybranych wątków pozwolę sobie przytoczyć.
Jeden z pierwszych projektów rządowych, który ujrzał światło dzienne (lub raczej, który przedstawiciele przemysłu mieli prawo obejrzeć) był całkiem niewielki i w ogóle nie zapowiadał finalnego monstrum zawierającego prawie 100 artykułów! W tymże projekcie producent nie był jeszcze „wprowadzającym”, istniał szeroki spis obowi...