Jan Brzechwa w wierszu „ZOO” pisał: „Kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo zaraz zmyka”. Ciekawe, jak brzmiałaby ta fraza przy założeniu, że dzik przywędrował w okolice siedzib ludzkich? Urbanizacja terenów rolnych i leśnych wokół miast oraz łatwy dostęp do karmy powodują bowiem, że coraz więcej dzikiej zwierzyny bytuje na obszarach miejskich.
Problem związany z pojawianiem się dzikiej zwierzyny w miastach w ostatnich latach mocno przybrał na sile, bowiem zaczyna już dotyczyć niemal wszystkich aglomeracji. Przykłady poniższych miast pokazują, jak władze lokalne starają się minimalizować ten problem na swoim terenie.
Wszechstronne działania
W Przemyślu każdy przypadek dzikiego zwierzęcia, które pojawi się w obszarze zamieszkałym przez ludzi, jest rozpatrywany indywidualnie. Najczęściej proszeni są o pomoc myśliwi z kół łowieckich, którzy strzelają do „intruza” środkami usypiającymi, każdorazowo dobieranymi przez lekarza weterynarii. Następnie zwierzę wywożone jest do lasu.
Niezwykle szerokie działania w zakresie minimalizowania problemu dzikich zwierząt w mieście prowadzi Gdańsk. – Budujemy odłownie miejskie oraz partycypujemy w kosztach utrzymania tych obiektów, wespół ze spółdzielniami mieszkaniowymi, dostarczając karmę do zanęcania zwierzyny oraz organizując transport ...