Znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przewiduje trzy warianty naliczania opłaty za odbiór odpadów od mieszkańców. Każdy samorząd sam podejmie decyzję, która opcja będzie dla niego najkorzystniejsza. Urzędnicy mają więc twardy orzech do zgryzienia, bowiem każda z proponowanych metod ma swoje mocne i słabe strony. Zapytaliśmy przedstawicieli wybranych gmin, jak wyglądają ich „przymiarki” do wyliczenia „podatku śmieciowego”.
Bartosz Frankowski, Dorota Marszałek-Jalowska, Urząd Miasta Gdyni
Stawka opłaty za zagospodarowanie odpadów jest zależna od danych o charakterze lokalnym, a zatem każda gmina będzie musiała ją wyliczyć samodzielnie. Pozostaje jednak alternatywa co do wskaźnika, od jakiego należy uzależnić opłatę: od liczby mieszkańców, od ilości zużytej wody lub od powierzchni lokalu mieszkalnego. Niewątpliwą zaletą rozwiązania przyjmującego za podstawę naliczania powierzchnię lokalu jest łatwość w weryfikacji deklarowanych danych na podstawie np. deklaracji podatkowych. Jednak ustalenie sprawiedliwej zależności między powierzchnią a ilością powstałych na niej odpadów jest prawie niemożliwe. W lokalu o powierzchni 100 m2 może mieszkać zarówno pięć osób, jak i jedna osoba. Uzależnienie opłaty od ilości zużytej wody ma ten walor, że dane wyjściowe do analiz oraz weryfikacji deklaracji są dostępne w przedsiębiorstwach wodociągowo-kanalizacyjnych. Kuszące jest powierzenie tym podmiotom poboru opłat za zagospodarowanie odpadów, jednak obawa o nieobiektywność tego parametru, podobnie jak w poprzednim wypadku, pozostaje dość duża. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w przypadku miast akademickich i/lub z dużą ilością osób przebywających czasowo przyjęcie jako wskaźnika ilości zużytej wody wydaje się być słusznym rozwiązaniem.
Poprosiliśmy jednego z gdyńskich zarządców nieruchomości o przekazanie informacji o liczbie osób zamieszkujących dany lokal, powierzchni lokali i zużyciu wody w administrowanych wspólnotach. Dane te nie pozostawiają złudzeń: nie istnieje prosta (liniowa) korelacja pomiędzy ilością zużytej wody lub powierzchni lokalu mieszkalnego a ilością wytworzonych odpadów.
W tej sytuacji wracamy do punktu wyjścia i uzależniamy opłatę za zagospodarowanie odpadów od ilości osób. Od razu napotykamy problem w postaci braku „danych wejściowych”, które można by wykorzystać przy szacunkach i weryfikacji złożonych deklaracji. Pewnym rozwiązaniem jest art. 6n znowelizowanej ustawy, który daje radzie gminy możliwość określenia wykazu dokumentów potwierdzających dane zawarte w deklaracji o wysokości opłaty. Jeśli zatem zobowiążemy do dostarczania wraz z deklaracją kopii rachunku za zużytą wodę, kopii umowy (starej) z firmą wywozową oraz kopii deklaracji podatkowej (o ile radcy prawni urzędu i wojewody to zaakceptują), w połączeniu z prowadzoną przez gminę bazą danych o podatkach lokalnych i bazie meldunkowej, będziemy dysponowali całkiem wiarygodną bazą danych o właścicielach nieruchomości. Zgadzamy się przy tym z poglądem zaprezentowanym przez Pana Wiesława Szwaczkę z MPO Białystok („Przegląd Komunalny” nr 10/2011), że wynikająca z ustawy definicja właściciela nieruchomości wymaga pilnego doprecyzowania.
Podsumowując, analizy problemu skłaniają nas do uzależnienia opłaty za zagospodarowanie odpadów od ilości mieszkańców na terenie nieruchomości. Rozwiązanie nie jest idealne, wymagać będzie przy tym największego wysiłku przy tworzeniu bazy danych właścicieli nieruchomości i weryfikacji złożonych deklaracji, jednak w naszej ocenie daje gwarancję najbardziej obiektywnego, mierzalnego i weryfikowalnego obciążania mieszkańców opłatą za zagospodarowanie odpadów.
Bożena Karaszewska, kierownik Referatu Inżynierii i Ochrony Środowiska UM Kołobrzeg
Kołobrzeg – jako miejscowość turystyczna – charakteryzuje się sezonowością w liczbie ludzi przebywających na jej terenie, a co się z tym wiąże – również zróżnicowaną masą odpadów komunalnych na przestrzeni roku, które należy poddać zagospodarowaniu. Charakterystyczne dla miasta jest również to, że wielu właścicieli nieruchomości na co dzień mieszka w dużych aglomeracjach miejskich, a w Kołobrzegu gości jedynie przez krótki czas, np. na weekendy lub święta. W związku z powyższym najkorzystniejszy i najsprawiedliwszy wydaje się być wariant naliczenia opłat na podstawie iloczynu ilości zużytej wody z danej nieruchomości oraz stawki opłaty ustalonej przez radę gminy. Niemniej ciągle trwają dyskusję w tym temacie, gdyż metoda ta posiada pewną istotną wadę: obecnie nikt w Polsce nie stworzył wzoru matematycznego, który przedstawiałby korelację pomiędzy ilością zużytej wody a ilością powstających odpadów. Co więcej, ustawa nie precyzuje, co należy wziąć pod uwagę podczas obliczania opłaty – ciepłą czy zimną wodę. Dlatego zastanawiamy się nad przygotowaniem zlecenia firmie konsultingowej, która zajęłaby się opracowaniem mającym na celu przedstawienie wad i zalet każdego z wariantów dla naszej gminy oraz oszacowaniem kosztów, jakie wiążą się z każdym z nich. Jego wyniki byłyby podstawą do wyboru najodpowiedniejszego modelu naliczania opłat dla mieszkańców.
Alternatywnie pod uwagę brany jest również wariant, gdzie opłata za gospodarowanie odpadami stanowiłaby iloczyn powierzchni lokalu mieszkalnego oraz stawki opłaty ustalonej przez radę gminy. Jego zalety to jasność i przejrzystość w naliczeniu opłaty. Poza tym wydaje się to sprawiedliwe dla mieszkańców, gdyż – generalizując – posiadaczy nieruchomości o większym metrażu można uznać za zamożniejszych, a co się z tym wiąże – za wytwórców większej ilości odpadów. W tej możliwości naliczania opłat dostrzegamy jednak pewne problemy, a mianowicie mają miejsce przypadki, gdzie lokale o znacznej powierzchni zamieszkiwane są przez osoby samotne, niejednokrotnie w podeszłym wieku, lub najemców mieszkań socjalnych, których stopa życiowa nie jest wysoka.
Obecnie wariant opłaty za gospodarowanie odpadami, będącej iloczynem liczby mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość oraz stawki opłaty ustalonej przez radę gminy, nie jest brany pod uwagę. Spowodowane jest to specyfiką polskiego społeczeństwa, a mianowicie istnieje prawdopodobieństwo, iż spora część mieszkańców w składanych deklaracjach będzie zaniżać faktyczną liczbę osób zamieszkujących daną nieruchomość, aby obniżyć odprowadzanie opłat. Ponadto wariant ten podniósłby koszty gospodarki odpadami, gdyż wymagane byłyby częstsze kontrole nieruchomości celem weryfikacji składanych przez mieszkańców deklaracji. Nie bez znaczenia są również informacje o planowanym przez rząd zniesieniu obowiązku meldunkowego, co mogłoby w znaczący sposób utrudnić weryfikację.
Na koniec pragnę zaznaczyć, iż czekamy na uchwalenie Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami, bo wówczas okaże się, do jakiego regionu zakwalifikowana została nasza gmina, jakie instalacje znajdują się na terenie danego regionu oraz jaka jest do nich odległość. Te informacje są niezbędne przy konkretnym wyborze wariantu obliczenia opłaty, gdyż bezpośrednio wpływać to będzie na wysokość kosztów, jakie będzie musiała pokryć gmina w związku z zagospodarowaniem odpadów.
Barbara Nowak, burmistrz Połczyna-Zdroju
Jeszcze do niedawna skłanialiśmy się ku rozliczaniu mieszkańców na podstawie zużycia wody, ale ostatnio bardziej realna wydaje się być opłata pogłówna. Przeanalizowaliśmy bowiem słabe i mocne strony obu tych rozwiązań.
Liczenie opłaty od wielkości lokalu uznaliśmy za rozwiązanie najgorsze, bowiem na różnych powierzchniach mieszka różna liczba osób. Zdarzają się sytuacje, gdy na 170 m2 mieszkają dwie osoby, a na 50 m2 – siedem osób. Poza tym powierzchnia lokalu w żadnej mierze nie jest odzwierciedleniem ilości wytwarzanych tam odpadów, wobec czego wybór tej formuły jest mało precyzyjny i najmniej wiarygodny.
Rozliczenia mieszkańców wg wskazań wodomierza lub norm zużycia wody również niosą pewne zagrożenia. Wśród nich można wymienić m.in. występowanie przekłamań na wodomierzach, celowe uszkodzenia wodomierzy w celu zaniżenia wskazań zużycia wody na urządzeniu (kradzieże), brak wodomierzy w niektórych lokalach czy posiadanie własnych ujęć wody. Poza tym w 2002 r. zostały zmienione normy zużycia wody. Są one uzależnione od standardów lokali i – moim zdaniem – zaniżono je, przez co nie oddają faktycznego zużycia wody.
Nie prowadzi się też weryfikacji standardów lokali, co przekłamuje normy zużycia. Trzeba mieć też na uwadze fakt, że pobór wody zmienia się wraz ze zmianą pór roku – w okresie letnim zużycie jest większe, a w przypadku odpadów jest to rozłożone równomiernie w całym roku. Problemem będzie wyliczenie odpadów pochodzących z ogródków działkowych, bo przecież nie wszyscy posiadają tam wodomierze. Odrębną kwestią jest też uzyskanie danych z regionalnej spółki wodociągowo-kanalizacyjnej oraz ich ewentualna weryfikacja. Ogólnie rzecz biorąc, ilość pobranej wody nie jest tożsama z ilością wytworzonych odpadów. Jest to metoda prosta, ale wynik mało miarodajny.
Plusy tego sposobu rozliczania to chociażby istnienie bazy danych mieszkańców w przedsiębiorstwie wod-kan, która jest weryfikowana przy kolejnych odczytach, oraz brak konieczności informowania urzędu o zmianie ilości osób zamieszkujących dany lokal w przypadku posiadania wodomierza.
Jeśli brać pod uwagę rozliczanie od liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość, to od razu nasuwają się trzy główne zagrożenia: zmiany w przepisach meldunkowych, mało rzetelne deklaracje mieszkańców oraz nieinformowanie w terminie urzędu o zmianie ilości osób zamieszkujących dany lokal. Plusem będzie w tej formule to, że każda osoba w lokalu zapłaci za wytworzone przez siebie odpady. Właściciele posesji będą składać deklaracje co do liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość. Informacje te będzie można zweryfikować albo „u źródła”, albo u sąsiadów. Czyli będą brane pod uwagę osoby faktycznie zamieszkujące dany lokal, a nie w nim zameldowane. W naszym przekonaniu ta formuła rozliczenia byłaby opłatą za faktycznie wyprodukowane odpady i niosącą jak najmniej zagrożeń. To metoda najbardziej wiarygodna i z miarodajnym wynikiem.
Póki co, jeszcze w gminie nie dokonaliśmy wyboru. Wciąż dyskutujemy nad ostateczną wersją i analizujemy wszystkie stawiane argumenty i wnioski.
Przygotowała Katarzyna Terek