W odpowiedzi na zaproszenie do konsultacji projektu rozporządzenia z 16 sierpnia 2011 r. w sprawie szczegółowych wymagań w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości w trybie noweli ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (u.c.p.g.) napisaliśmy, że dokument ten będzie miał ogromne znaczenie dla rynku odbioru odpadów komunalnych poprzez wskazanie standardów (wysokich wymagań) i konsekwentną eliminację podmiotów substandardowych. Rzeczywistość jest jednak inna…
Wydaje się bowiem, że wymagania tam zawarte są dość chaotyczne i nie eliminują podmiotów, które chciałyby uczestniczyć w rynku z tzw. dziką kartą. Autorzy projektu rozporządzenia nie zwrócili też uwagi, że sytuacja wraz z uchwaleniem noweli u.c.p.g. radykalnie się zmieniła i wymóg GPS-ów – w sytuacji, gdy śmieciarki obsługiwać będą blok po bloku itp., nie zaś krążyć prawie że „losowo” na dużej przestrzeni – jest nadto restrykcyjny. Nie służy on bowiem niczemu, chyba że zabawie w Wielkiego Brata, którą ochoczo, oczywiście, podchwycili żurnaliści. Montaż i utrzymywanie systemów pozycjonowania, który miał głęboki sens do tej pory, w nowej rzeczywistości jest niedorzeczny. Da się to wymierzyć w konkretnie generowanych kwotach, które obciążą niczym globalne ocieplenie podatników (jeśli tak dalej pójdzie, ludzkość dokona samozagłady, przygniatając się obciążeniami zrodzonymi z fantazji idealistów i zachłanności dostawców urządzeń i technologii). A już wymóg przechowywania danych GPS przez pięć lat to czysta szykana. Pamiętajmy też, że wykonawca będzie w gminie jeden lub kilku, ale obsługiwał będzie zwarty obszar, zamieszkiwany co najmniej przez kilka tysięcy mieszkańców).
Projekt niezgodny z duchem
Podobnie całkowicie nie do przyjęcia jest wmuszanie odbiorcom odpadów gotowości do magazynowania („zbierania”) odpadów na terenie ich baz transportowych. Tyle razy autorzy projektu ustawy zapewniali, że przewoźnicy mają być tym, czym są – przewoźnikami, czyli firmami transportowymi. Teraz, co prawda, kontekstowo (poprzez definicję bazy magazynowo-transportowej oraz zdania opisujące, jak ma ta baza wyglądać i w co być zaopatrzona) okazuje się, że podmioty te, nawet gdyby chciały uczestniczyć tylko w rynku odbioru, muszą wykazywać funkcje przygotowawcze do zagospodarowania lub przynajmniej za to zapłacić (wyposażeniem bazy). I znów generuje to niebywałe koszty, stwarza poręczne narzędzie obrony rynku przez lokalną władzę (wydającą zezwolenie), co w konsekwencji przetrzebi rynek dostawców usług odbioru. Oczywiście, w sposób pozaustawowy i bez akceptacji UOKiK-u! Nasze obiekcje sprowadzają się więc do dwóch typów zarzutów. Projekt rozporządzenia – gdyby go przyjąć w zaproponowanej wersji – oznaczałby nadmierne obciążenia (GPS bądź wprowadzenie obowiązku wykazania się funkcją magazynową dla firm transportowych).
Obciążenia te dadzą się skwantyfikować w postaci realnych kwot (w przypadku GPS nie tylko instalacyjnych, ale także eksploatacyjnych). Projekt rodzi też obciążenia niezgodne z „duchem”nowoczesnej gospodarki(konieczność posiadania warsztatu, myjni samochodowej itp.), której istotą są podział pracy i outsourcing. Naszym zdaniem, to zbyt daleko idąca ingerencja w życie gospodarcze. Brakuje zaś w projekcie rozporządzenia istotnych hamulców dla firm nierzetelnych, „rozbijających” przetargi (np. brak nieuznawania najmu jako formy władania pojazdów, co będzie prowadziło do fikcyjnej nadpodaży usługodawców). Proponujemy posiadanie wyszczególnionych w projekcie pojazdów tylko w formie własności rejestrowej bądź leasingu (z wykluczeniem najmów). Zaproponowaliśmy także dwa pojazdy do odbioru odpadów bez funkcji kompaktującej (tzw. kontenerowców) i jeden do mycia pojemników w miejscu odbioru. Kwestia promienia operacyjnego pojazdów względem bazy była przedmiotem bardzo ożywionej wewnątrzzwiązkowej dyskusji i tak ujawnił się dyferencjał od 25 do 130 km (zapostulowaliśmy kompromisowo 65 km). Projekt wymaga dalszej pracy i dłuższych konsultacji, o co apelujemy ze względu na istotę problematyki.
Będzie robota?
A rynek zagospodarowania odpadów? Począwszy od braku wyraźnej definicji zagospodarowania, poprzez kolejne pytania (np. o transwojewódzkie związki międzygminne) aż do pytań fundamentalnych o metodologię tworzenia regionów i przypisanych im wcześniej skwantyfikowanych jako regionalne instalacji. Słyszy się głosy o potrzebie „miękkiego” podejścia do regionów, czyli o płynnych granicach i możliwości zmian tych granic „w locie”. To mogą mówić tylko ludzie, którzy nigdy nie położyli swoich pieniędzy na szali. W ogóle prymarnym staje się pytanie, czy ma powstać najpierw mapa instalacji istniejących, budowanych i planowanych (z pracami wstępnoprojektowymi w toku), czy też odwrotnie – polityczno-partyjna mapa z „odnalezieniem” regionów, w których nie ma instalacji, dzięki czemu będzie można wytworzyć ciśnienie próżniowe, wciągające JST w budowę instalacji z programu indykatywnego.
Ta ostatnia „metodologia” jest – co prawda – absurdalna, ale – jak się wydaje – taki był zamysł wielu zwolenników noweli u.c.p.g. I oczywiście, prosta to droga do ostrego lobbingu (już pojawiają się rozmaici wyłudzacze, powołujący się na koneksje rządowe), a obawiać się można, że rezultatem będzie mapa regionów jako żywo wzięta ze złej polityki, z korytarzami do Prus Wschodnich, okręgami eksterytorialnymi itp. Nadzieja na wyjaśnienie wątpliwości oraz potwierdzenie braku intencji do wylania dziecka (instalacji istniejących i w budowie) z kąpielą (rewolucji odpadowej) pojawiła się wraz z zapowiedzią konferencji „Gospodarka odpadami komunalnymi – wyzwania dla samorządów” w Sali Kolumnowej Sejmu RP (14 września br.), ale szybko została rozwiana. Cóż, bohaterowie są zmęczeni, kolana ich (po dopychaniu) obolałe. Pytanie wprost zadał m.in. Mieczysław „Miki” Jakubowski (członek ZPGO), pytając, co będzie z jego nowo wybudowaną instalacją do sortowania odpadów zmieszanych i produkcji paliwa alternatywnego, na co „frontujący” ostatnio wiceminister Błaszczyk odpowiadał w stylu: „będzie chłopie robota, co się martwisz” (choć eksperci nie zostawiają złudzeń, że – wg noweli ustawy – Mietek Jakubowski śmieci do własnej instalacji nie będzie mógł przywieźć). Minister Błaszczyk powiedział, że jego zdaniem regiony winny mieć średnicę nie więcej niż 30 km, a dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego mówił, że na Mazowszu powstanie ok. 6-7 regionów. Ktoś zażartował, że reszta Mazowsza pozostanie ziemią niczyją. I tylko łzy zostają! Pan minister ewakuował się po kilku minutach po zakończeniu prezentacji, a pytania nadal pozostały i nawet się mnożą! Nie ma na nie odpowiedzi ani w mowie, ani w uczynku. Czy aby jest w myśli?
Witold Zińczuk,
przewodniczący Rady Programowej ZPGO
Śródtytuły od redakcji