Na początku grudnia 2012 r. w Katarze podczas tzw. konferencji klimatycznej ONZ delegacje z ok. 200 państw uzgodniły przedłużenie obowiązywania protokołu z Kioto do 2020 r. Od tego roku ma obowiązywać nowa, globalna umowa klimatyczna, która zostanie zawarta pięć lat wcześniej. Mają do niej przystąpić m.in. Chiny i Indie. Czy faktycznie mamy szansę na globalne porozumienie klimatyczne?
 
Marcin Korolec
minister środowiska
Ministerstwo Środowiska
Rok temu, podczas konferencji COP17 w Durbanie, ustalono, że należy wypracować porozumienie, które zastąpi protokół z Kioto. Polska sprawowała wtedy prezydencję i wspólnie z unijną komisarz ds. zmian klimatu. Connie Hedegaard, reprezentowała stanowisko UE. W tym czasie osiągnięto przełomowe porozumienie – wyrażono zgodę na podpisanie w 2015 r. jednej, prawnie wiążącej globalnej umowy, dotyczącej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Ma ona wejść w życie w 2020 r. i po raz pierwszy w historii zawierać zobowiązania dla wszystkich najważniejszych gospodarek świata. Do ich grona zaliczają się również te, które nie są obecnie objęte żadnymi zobowiązaniami w tym zakresie, np. USA, Chiny, Indie lub Brazylia. Tegoroczna konferencja COP18 w Doha (stolicy Kataru) potwierdziła zobowiązania z Durbanu dotyczące wypracowania nowego porozumienia. Ponadto Ban Ki-moon, sekretarz generalny ONZ, zapowiedział zwołanie szczytu światowych liderów w tej sprawie w 2014 r. Podczas przyszłorocznego COP19 w Warszawie rozpoczną się negocjacje nowego porozumienia. Jestem przekonany, że Polska będzie dobrym moderatorem międzynarodowej debaty. Przemawia za nami sukces z Durbanu, a także osiągnięcia Polski w redukcji emisji.
 
Herbert Leopold Gabryś
niezależny ekspert
Komitet ds. Polityki Klimatyczno-Energetycznej KIG
Jeśli mówimy o szansach, to te są zawsze, choć w tym przypadku mizerne! Gospodarka świata jest obecnie wyraźnie zróżnicowana, a w wielu krajach pojawiają się oznaki stagnacji. Wobec tego „romantyzm klimatyczny” nie będzie bardziej niż do tej pory wspierany dodatkowymi kosztami. Można wykluczyć z tego jedynie te, które powiązane są wprost z logiką ochrony naturalnego środowiska człowieka i szacunku dla zasobów naturalnych. W obecnych czasach rola Unii Europejskiej jako lidera kosztownych przedsięwzięć, które miałyby ograniczać wpływ człowieka na zmianę klimatu, jest trudniejsza niż kiedykolwiek. Problemy gospodarcze, mniejsze budżetowanie strefy euro, a w wielu krajach rosnące bezrobocie, powiązane z wszystkimi jego skutkami społecznymi, to nie czas na opłacanie nieskutecznych, jak dotąd w skali makro, przedsięwzięć, wynikających z wymuszeń klimatycznych.
 
Jakby nie liczyć i nie spierać się o szczegóły, to tezy przyjęte jako podstawowe założenia polityki klimatyczno-energetycznej UE są nadal wątpliwe. Potwierdziła się natomiast nieskuteczność części założeń i mechanizmów stymulujących ich osiąganie z pakietu 2×20. Niepewne jest zatem to, że efekt cieplarniany w skali globalnej wynika z działalności przede wszystkim człowieka. Nie ma więc nadziei na podjęcie wyzwań założeń polityki klimatycznej UE w skali globalnej. Światowa gospodarka nie poniesie nieracjonalnych kosztów tylko pod wpływem klimatycznych emocji. Oczywiste jest również to, że tzw. gospodarka niskoemisyjna UE (z ukrytymi celami ENERGY ROADMAP 2050) jest i będzie coraz droższa. Droższa, a zatem mniej konkurencyjna gospodarka UE odpowiada wielu gospodarkom świata, które nie przyjmują dodatkowych kosztów klimatycznych. Nie jest to zatem czas globalnej gotowości do przyjęcia dodatkowych zobowiązań – niezwykle kosztownych, ale nie do końca skutecznych. Z tego względu w mediach i debatach politycznych pojawia się „dużo fajerwerków”, które nie mają wpływu na realne zobowiązania w skali światowej gospodarki – także po grudniowym szczycie klimatycznym ONZ w Katarze. Pewne jest, że nie przyczynią się one do uwzględnienia naszej specyfiki paliwowej oraz interesów polskiej gospodarki!
 
Daria Kulczycka
dyrektor Departamentu Energii i Ochrony Klimatu
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan
Istotnie, Strony Konferencji porozumiały się co do przedłużenia protokołu z Kioto do 2020 r., ale jeszcze mniej krajów niż w Kioto I przyjęło wiążące cele redukcyjne. Z krajów tych pochodzi zaledwie 15% globalnych emisji. Dla Polski oznacza to małe szanse na korzystną sprzedaż polskich nadwyżek uprawnień Kioto I. Jakie jest prawdopodobieństwo osiągnięcia globalnego porozumienia? Stany Zjednoczone są zdystansowane, a Rosja, Kanada, Nowa Zelandia i Japonia nie przystąpiły do Kioto II. Z kolei Brazylia i kraje OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) są coraz aktywniejsze. Bardziej konstruktywne wydają się wypowiedzi Chin. Do grona zdecydowanych zwolenników dołączyła Australia, ale to Europa jest ciągle na czele zmian. Ban Ki-moon, sekretarz ONZ, zapowiedział, że będzie przekonywał światowych liderów do zawarcia porozumienia w 2015 r. Spotkanie w Doha dowiodło jednak, że negocjacje będą żmudne i skomplikowane. Jakie wynikają stąd wnioski dla Polski i Europy?Skoro jest mała szansa na powstrzymanie zmian klimatu, to należy opracować i wdrażać programy adaptacji do nowych warunków klimatycznych.Europejska polityka klimatyczna musi stać się częścią polityki przemysłowej po to, aby osiągać cele klimatyczne w sposób efektywny kosztowo, przy zachowaniu wzrostu gospodarczego i konkurencyjności europejskiego przemysłu.
 
Polska, jako gospodarz COP19, będzie współodpowiedzialna za postęp w negocjacjach. Do podjęcia są ważne, także dla nas, a pominięte w Doha, kwestie nowych mechanizmów rynkowych (CDM), finansowania krajów rozwijających się oraz objęcia takich krajów jak Chiny, Indie i Brazylia wiążącymi celami redukcyjnymi. Nie będzie to jednak proste.
 
Krzysztof Zborowski
prezes Zarządu ENEA Wytwarzanie
wiceprezes Zarządu ds. Wytwarzania ENEA
Myślę, że porozumienie klimatyczne będzie możliwe, choć, jak dowodzą dotychczasowe wieloletnie negocjacje, bardzo trudne do osiągnięcia. Nie bez znaczenia w tej kwestii jest obecny kryzys gospodarczy. Zakończony w Doha szczyt klimatyczny ONZ był kolejnym krokiem na drodze do osiągnięcia kompromisu. Do 2020 r. przedłużono obowiązywanie protokołu z Kioto. Optymizmem napawa fakt poparcia dokumentu końcowego przez przedstawicieli Chin i Indii, natomiast martwi brak określenia limitów emisji dla tych krajów. Ponadto dokumentu nie ratyfikowały Stany Zjednoczone oraz nie został on podpisany przez sygnatariuszy pierwszego okresu (Kanadę, Japonię, Rosję i Nową Zelandię). Duże nadzieje na ostateczny sukces dają ustalenia poprzedniego szczytu klimatycznego w Durbanie (RPA), gdzie uzgodniono mapę drogową dojścia do nowego globalnego porozumienia klimatycznego, którego podpisanie planowane jest na 2015 r. (termin obowiązywania – po 2020 r.). Z tego względu zaangażowanie się w walkę z ociepleniem klimatu wszystkich wielkich gospodarek świata może zapewnić oczekiwany sukces. Myślę, że następna konferencja klimatyczna, której organizatorem po raz drugi będzie Polska, przybliży nas do porozumienia na rzecz globalnej ekoprzyszłości.
 
Opracowała: Barbara Krawczyk