Śmieciowy domek z kart
Pseudozbiórka, pseudosurowce oraz pseudodokumenty. Tak można określić wykonywanie obowiązków w zakresie recyklingu i odzysku odpadów komunalnych.
Takie mamy prawo i głupi, kto z jego błędów nie skorzysta. Cieszą się gminy, płaczą RIPOK-i oraz recyklerzy.
O tym, jak w Polsce wygląda gospodarka odpadami komunalnymi, decydują przedsiębiorstwa odbierające odpady od mieszkańców. Włodarze gmin wolą tego nie kontrolować, gdyż nadmiar zainteresowania z ich strony może pokazać, jak bardzo ?król jest nagi?. A przepisy skonstruowano tak, że to, co napisze sobie ?śmieciarz? w sprawozdaniu, stanowi o wypełnieniu obowiązków prawnych. I dopóki na papierze wszystko się zgadza, panuje błogostan. Niestety, złudny, bo radość jednych odbywa się kosztem innych.
Selektywny problem u źródła
W toku prac nad pamiętną nowelizacją ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, Ministerstwo Środowiska zgodziło się na duży kompromis. Pod naporem samorządów zaliczyło do selektywnej zbiórki segregację odpadów domowych na frakcję ?suchą? i ?mokrą?. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, dopóki ?śmieciowa rewolucja? nie okrzepnie. Niestety, jak to w Polsce bywa, prowizorka stała się elementem trwałym całego systemu.
Ostatnia, ubiegłoroczna nowelizacja ustawy ?czystościowej? miała stanowić kolejny krok, pozwalającyministrowi środowiska na określenie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadó...