Standardy selektywnej zbiórki zaczną obowiązywać od 1 lipca 2017 r. na terenie całego kraju. Czy to będzie (r)ewolucja?

Miała być rewolucja (druga, śmieciowa), a wyjdzie ewolucja, a może nawet stagnacja. Mowa tu o oczekiwanych efektach wejścia w życie rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów komunalnych. Od 1 lipca zaczną obowiązywać bowiem przepisy, które miały zmienić bardzo wiele w tym obszarze ? dla władz gmin, mieszkańców, firm wywozowych i zarządzających instalacjami zagospodarowania odpadów. O tym, jak nam to wszystkim wyszło, przeczytać można w redakcyjnym temacie wydania: ?Selektywna zbiórka, czyli wiele niewiadomych?. Konkluzje z lektury i z wielu rozmów z uczestnikami tego rynku są takie, iż tam, gdzie chciano wykorzystać okazję stworzoną przez nowy przepis, zrobiono to. Stawało się to nawet okazją do urealnienia wysokości opłat za gospodarowanie odpadami, wnoszonych przez mieszkańców, co miało przyczynić się do zbilansowania kosztów funkcjonowania systemu. Jednak wiele jest także miejsc w Polsce, gdzie przyspieszano rozstrzygnięcia przetargowe czy nawet aneksowano dotychczasowe umowy, tak by jeszcze przez kilka lat zbierać odpady dwupojemnikowo lub nie ?zmuszać? mieszkańców do zmiany wygodnych nawyków czy nie podnosić opłat w roku przedwyborczym. W tym wszystkim cały czas czkawką odbija się błąd poprzedniej rewolucji odpadowej, która dopuściła dowolność w wyborze przez mieszkańców zbiórki odpadów: selektywnie lub nie. Powtarza to wielu ekspertów: selektywna zbiórka winna być obowiązkiem, a nie wyborem. Podobnie jak wprowadzenie niższych opłat za selekcjonowanie odpadów, gdzie wszyscy fachowcy wiedzą, że system taki jest droższy niż zbieranie i zagospodarowanie odpadów zmieszanych.

Może remedium na te problemy będzie ?wciągnięcie? do gminnej sprawozdawczości w zakresie obowiązku poddawania recyklingowi strumieni odpadów opakowaniowych, które trafiają do punktów skupu. Czerwcowa opinia Ministerstwa Środowiska w tym temacie pozwala na takie rozwiązanie. Zachęcającym może być przypadek Zielonej Góry, gdzie dwa lata temu zaczęto stosować takie rozwiązanie. W efekcie 22-procentowy poziom recyklingu, osiągany rękoma miejscowego ZGKiM, został zwiększony o kolejne 12 punktów skupu z terenu miasta. Razem wyszło ponad 44%! A w roku 2020 mamy osiągnąć poziom 50%. Czyżby szykował się nam innowacyjny ?polski patent? na recykling?

Tomasz Szymkowiak / dyrektor ds. wydawnictw