Krajobraz po szkodniku
Rozłożyste liście i białe jak śnieg kwiaty kasztanowców niedługo będzie można oglądać jedynie w książkach lub internecie? Czy podobny los czeka lipy i klony? To nie pytania do scenariusza filmu katastroficznego, lecz realna groźba. Drzewa bowiem niszczy szkodnik - szrotówek kasztanowcowiaczek. I bardzo dokładnie widać to na ulicach wszystkich polskich miast.
Samorządy przegrywają walkę ze szkodnikiem, choć stosują różne metody jego zwalczania. Tymczasem szrotówek niszczy - kolejne po kasztanowcach - gatunki drzew: klony i lipy. Szkodnik jest bardzo trudny w zwalczaniu. Można stosować metody naturalne (grabienie i palenie liści, budowanie siedlisk na drzewach dla ptaków żywiących się szrotówkiem) i chemiczne (mikroiniekcja, oklejanie pni w pułapki lepowe, czy feromonowe). Na razie jednak szkodnik jest górą, co widać gołym okiem w całym kraju.
Feromony w Białymstoku
W Białymstoku program ochrony kasztanowców przed szrotówkiem jest realizowany od lat. Do zwalczania go samorząd wykorzystuje różne metody. Departament Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Lublinie organizuje co roku kampanię ?Ratujmy kasztanowce? ? wszystkim zainteresowanym rozdawane są bezpłatnie papierowe worki na liście oraz jednorazowe rękawice.
- Akcja polega na systematycznym wygrabianiu i sprzątaniu opadających liści kasztanowców, wewnątrz których zimują osłonięte kokonem poczwarki szrotó...