Gdyby w branży energetycznej prowadzony był plebiscyt na najpopularniejsze słowo 2019 r., byłaby nim z pewnością ?rekompensata?. Stało się tak za sprawą podwyżek cen energii elektrycznej, które osiągnęły dwucyfrowe wartości procentowe, co postawiło pod dużym znakiem zapytania nie tylko przyszłość kondycji polskiego przemysłu, ale także budżet domowy przeciętnego Kowalskiego. Ostatecznie przyjęto ustawę o tzw. zamrożeniu cen prądu, którą później kilkukrotnie nowelizowano. Problem rozwiązano, a raczej odroczono, lecz wzrosty odczuli prawie wszyscy uczestnicy rynku. Z politycznego punktu widzenia osiągnięto jednak pewien sukces, ponieważ podwyżki nie dotknęły zbyt mocno odbiorców z taryfy G, czyli gospodarstw domowych.

Wzrosty na Towarowej Giełdzie Energii miały także swoje pozytywne skutki ? wpłynęły na zainteresowanie odbiorców uniezależnieniem się od ryzyka kolejnych podwyżek, czyli własnymi źródłami energii, a konkretniej ? instalacjami fotowoltaicznymi. W rezultacie Polska znalazła się w ubiegłym roku w gronie pięciu europejskich państw, w których przyłączono do sieci najwięcej instalacji PV. Nie bez znaczenia pozostają działania rządu, który najpierw wprowadził ulgi podatkowe dla osób inwestujących w OZE, a następnie uruchomił program ?Mój Prąd?. Przez niespełna cztery miesiące jego funkcjonowania udało się dofinansować budowę 17,5 tys. instalacji, wypłacając na to 90 mln zł dotacji. Na sukces programu, poza sprzyjającą koniunkturą, wpłynęły przede wszystki...