W jego ocenie bezpieczeństwo kraju w obecnej sytuacji winno przeważyć nad dobrostanem dzikich zwierząt. – Uważam, że obecnie każda forma obrony przed Rosją jest ważna i potrzebna – dodał.
Więcej zwierząt po polskiej stronie granicy
W rozmowie z PAP Szymkiewicz zwrócił uwagę, że dzikie zwierzęta żyjące w lasach przy granicy z Rosją nie będą zupełnie pozbawione możliwości przemieszczania się – zapora nie jest ustawiana na rzekach i jeziorach znajdujących się na granicy. – Dla wielu gatunków, np. łosi, pokonywanie przeszkód wodnych nie jest żadnym problemem – podkreślił przyrodnik. – Poza tym po polskiej stronie granicy żyje znacznie więcej zwierząt, niż po rosyjskiej – dodał.
Wzdłuż polsko-rosyjskiej granicy rozciąga się m.in. objęta parkiem krajobrazowym Puszcza Romincka, czy objęty konwencją ramsarską Rezerwat Siedmiu Wysp zwany częściej jeziorem Oświn. Występują też tereny objęte Naturą 2000, na których szczególnie mocno dba się o warunki bytowania ptaków, m.in. bociana białego. Po rosyjskiej stronie granicy podobne formy ochrony przyrody nie występują.
– Budowana na granicy zapora w żaden sposób nie będzie wpływała na dobrostan ptaków, które zwyczajnie będą fruwać tam, gdzie mają na to ochotę. Zapora, jeśli już komuś będzie przeszkadzać, czy utrudniać bytowanie to raczej rysiom, czy wilkom. Ale uważam, że w obecnej sytuacji stawianie zapory jest ważniejsze, od pełnego komfortu zwierząt – ocenił Marian Szymkiewicz.
Polsko-rosyjska granica na przeważającej długości przebiega przez tereny leśne, bagienne oraz pola uprawne. Wyznaczono ją po II wojnie światowej w sposób sztuczny, dzieląc niemal poziomą linią teren Prus Wschodnich. Z tego powodu dziś część dawnych majątków znajduje się po polskiej stronie, a część po rosyjskiej – tak jest np. w przypadku słynnej piramidy w Rapie, która jest grobowcem rodu, którego pałac znajdował się w miejscu, które dziś należy do Rosji.
Komentarze (0)