Rolnicy i niektórzy politycy w kwestii zalesień często są jednak bardziej ostrożni – mimo że ci pierwsi są grupą, która coraz częściej korzysta z pieniędzy unijnych na zalesianie i dopłaty za wyłączenie gruntów z użytkowania. Wielu z nich mówi: ostrożnie z zalesianiem, bo grunty mogą okazać się w przyszłości potrzebne dla produkcji żywności, biomasy i biopaliw do celów energetycznych.
Przeciętnie prezentujemy taki właśnie, praktyczny, gospodarczy stosunek do ziemi – wpojony nam przez rodzinę i edukację szkolną oraz media. Może jednak warto pogłębić spojrzenie na ten czarno-biały obraz (i dylemat): las lub grunt rolny.
Przede wszystkim, bez wątpienia, lasy są siedliskiem, które dominowało niegdyś na terenie dzisiejszej Polski. Człowiek wycinał je pod trakty, siedziby, uprawę roli i dla hodowli zwierząt. 1000 lat temu lasy zajmowały ok. 70% powierzchni naszego kraju. Po II wojnie światowej było to ok. 21%. Obecnie, po wielu programach zalesiania realizowanych przez ostatnie 60 lat, lesistość Polski wynosi ok. 28%.
Dojrzały, naturalny las (np. Puszcza Białowieska) lub półnaturalne fragmenty lasów łęgowych nad Odrą i Wisłą to jedne z najbardziej złożonych ekosystemów, z olbrzymim bogactwem różnorodnych genów setek gatunków roślin i zwierząt. Ale każdy wielogatunkowy, posiadający różnowiekowe drzewa las jest złożonym i bogatym ekosystemem. Stąd m.in. ekonomiści oceniają, że wartości pozaprodukcyjne lasu (pula genowa, ochrona klimatu, wodochronność itp.) przewyższają wartość zawartego w nim drewna nawet stukrotnie!
Klub Przyrodników wydał ostatnio ciekawą publikację pod tytułem „Zalesiać czy nie zalesiać?”, z której wynotowuję kilka zasad:
- Jeśli w grę wchodzi zalesienie gruntu ornego słabszych klas: V czy VI, nie ma w zasadzie przeciwwskazań – zalesiać!
- Gorzej, jeśli pomysł zalesiania pada na łąki wilgotne lub suche, ekstensywnie użytkowane, nienawożone. Mogą to być np. rzadkie w Polsce, a jeszcze rzadsze w UE łąki trzęślicowe lub murawy kserotermiczne, siedliska gatunków wielu dziesiątek roślin, często rzadkich i chronionych. Już dziś wiadomo, że – zamiast zalesiać – rolnik powinien tam wprowadzić programy rolno-środowiskowe. Będzie miał mniej pracy i więcej pieniędzy, a poza tym nie spotka się z zarzutem niszczenia terenów chronionych dyrektywą siedliskową. Łąki należy oceniać, zapraszając doradców rolno-środowiskowych lub ekspertów naukowych – i po tym można zalesiać lub pisać wniosek rolno-środowiskowy!
- Zalesienia mają szczególny sens przy budowie korytarzy ekologicznych, łączących pooddzielane otwartymi terenami rolniczymi większe kompleksy leśne. Chodzi tu o umożliwienie wielu gatunkom zwierząt naturalnej dla nich migracji (mieszania puli genetycznej). Mapą takich korytarzy dysponuje resort ochrony środowiska i wojewódzcy konserwatorzy przyrody.
- Można zalesiać (dolesiać) przy wykorzystaniu istniejących zadrzewień i zakrzewień powstałych w wyniku naturalnej sukcesji. Ktoś z urzędników przedobrzył w ubiegłym okresie (2004-2006) i zalesiać można było pod warunkiem doprowadzenia gleby do „dobrej kultury rolnej”. Polegało to często na wycięciu naturalnie wyrosłych drzew i krzewów, zaoraniu gleby i wprowadzeniu ponownie tych samych gatunków – jednorocznych siewek drzew. Obecnie można dosadzać nowe, pozostawiając drzewa, które wyrosły naturalnie. Logicznie, taniej i las będzie zdrowszy.
A zatem na pytanie zadane w tytule generalnie należy odpowiedzieć pozytywnie – zalesiać, aczkolwiek nie wszędzie tam, gdzie „na pierwszy rzut oka” wydaje się nam, że wyrośnie wspaniały las. W przypadku łąk odpowiedzialne i rozsądne jest wcześniejsze zwrócenie się do specjalistów – przyrodników i botaników, by, może nieświadomie, nie „skasować” bogactwa przyrody, które powstawało dziesiątki, a często setki lat dzięki rolniczej działalności człowieka.
Dużo więcej szczegółowych informacji na temat tego dylematu znajdziecie Państwo w książce wydanej przez Klub Przyrodników (www.kp.org.pl).
Radosław Gawlik, Zieloni 2004
Komentarze (0)