Jaki jest bóbr, każdy widzi. Ma cztery łapy uzbrojone w ostre pazury, wystające siekacze i charakterystyczny płaski ogon, zwany kielnią lub pluskiem. Naprawdę taki jest bóbr? A co by Państwo powiedzieli na bobra, który chodzi na dwóch nogach, nosi koszulkę, a na nogach ma gumowce?

Tacy ludzie bobry ratują przed wysychaniem lasy pod Poznaniem. Sześcioro amatorów zapaleńców, zafascynowanych umiejętnościami inżynieryjnymi bobrów i zafrasowanych wysychaniem polskich lasów, pól i łąk, postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce.

Robota dobra człowieka bobra

Od kilku lat, wiosną – również teraz – w lasach obok swojej miejscowości ludzie ci budują tamy na wzór bobrowych konstrukcji, aby zatrzymać w tak utworzonych sadzawkach wodę. Inaczej odpłynie ona szybko do Warty. I udaje im się – woda z takich leśnych sadzawkach zatrzymuje się na długie tygodnie, dając życie leśnej florze i faunie. Cel ludzi bobrów jest konkretny – zatrzymać jak najwięcej wody – i edukacyjny. Pokazują, że każdy może i powinien wziąć sprawy w swoje ręce.

My, wodociągowcy, takim inicjatywom powinniśmy przyklasnąć, wspierać je i nagłaśniać, gdyż nienależnie co byśmy robili – budowali nowe sztuczne zbiorniki, sięgali coraz głębiej z odwiertami pod ziemię, wodę ...