Według wszelkich wskazań zmiany klimatu dotkną wszystkich aspektów naszego życia, a ich wpływ już teraz trzeba brać pod uwagę podczas projektowania zieleni w miastach. Nierzadko słychać głosy, jakoby zmiany klimatu miały swoje pozytywne aspekty – będziemy mieli w Polsce klimat śródziemnomorski i będzie można uprawiać oliwki i pomarańcze. Czy takie podejście ma jakikolwiek sens?   Przewidywanie skutków zmian klimatycznych należy do najważniejszych obszarów badawczych współczesnej nauki. Liczne artykuły omawiają zagadnienie predykcji zmian w zasięgach roślin. Szerokim echem w mediach odbiły się m.in. badania prof. Marcina Dyderskiego i współpracowników, z których jasno wynika że sosna przestanie być gatunkiem przydatnym do uprawy w polskich lasach. Jak jednak sytuacja ta wygląda w miastach? Okazuje się że tu przewidywania nie są tak jednoznaczne, obszary zurbanizowane stanowią ekosystemy funkcjonujące całkowicie odmiennie niż lasy. Już od wielu lat obszary zwartej zabudowy zostały zidentyfikowane jako tzw. miejska wyspa cieplna, czyli są cieplejsze niż tereny otaczające, a zima w ich obrębie bywa łagodniejsza. Wystarczy zresztą na przedwiośniu pojechać do Wrocławia, aby zobaczyć, jak rozwój roślin jest tam przyspieszony w stosunku do terenów dzikich. Jak dotąd nie obserwujemy masowego zamierania roślin w miastach i nie powinno się to wydarzyć w najbliższych latach. Oczywiście pod warunkiem, że całkowicie wypleni się pewne złe nawyki, ...