W praktyce gospodarki linearnej przyjęło się, że utylizacja to usuwanie, niszczenie, czynienie odpadów niewidzialnymi dzięki wywiezieniu ich poza zasięg wzroku. Tymczasem utylizacja polega na sprawianiu, że to, co zwykliśmy nazywać odpadem, staje się poszukiwanym surowcem, a w konsekwencji – czasem prostego zabiegu – spożytkowane, czyli roztropnie wykorzystane. Pomyślmy więc o utylizacji resztek roślinnych.

Rośliny w swojej naturze mają to, że rosną. Tak immanentną cechę jak wzrost mają wpisaną w swoją nazwę. Można więc powiedzieć, że produkują masę przez cały okres wegetacyjny. Niby oczywiste i odkąd ludzkość to zrozumiała, taka cecha roślin jest źródłem dobrobytu i dobrostanu na każdym polu. Duże grono ludzi powiedziałoby też, że rośliny produkują odpady. Do tak rozumianych odpadów zaliczane bywają zatem np. rezultaty (czasem obsesyjnego) koszenia trawy. Bo koszenie zdarza się niestety nawet w maju i to w miejscach, które mogłyby stanowić bazę pokarmową wielu owadów w różnych stadiach rozwojowych. Ten wspomniany odpad w nomenklaturze śmieciowej ma kod 20 02 01, co dosłownie oznacza „biodegradowalne odpady z ogrodów”. Nawet przy zrównoważonym gospodarowaniu ogrodem, zarówno ozdobnym, jak i produkcyjnym, powstaje wiele innej masy zielonej, z którą niedoświadczeni ogro...