Reklama

AD1A FITE 2024 [09.07-21.08.24]

Inwazyjne skorupiaki zagrożeniem dla rodzimych gatunków z mazurskich jezior

Inwazyjne skorupiaki zagrożeniem dla rodzimych gatunków z mazurskich jezior
pap/jw
19.08.2024, o godz. 13:04
czas czytania: około 4 minut
0

Kiełże, inwazyjne skorupiaki, wypierają z mazurskich jezior rodzime gatunki, zagrażają innym bezkręgowcom, a mogą nawet zjadać jaja ryb, mając negatywny wpływ na funkcjonowanie całego ekosystemu; do tego przemieszczają się "na stopa" – wynika z badań prowadzonych przez biologów Uniwersytetu Łódzkiego.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Reklama

AD1A FITE 2024 [09.07-21.08.24]

Kiełże należą do grupy skorupiaków obunogich (Amphipoda). Są większe, intensywniej się rozmnażają i są bardziej odporne niż rodzime gatunki, w związku z czym je wypierają.

– Co prawda, podobnie jak “nasze” skorupiaki mogą być pożywieniem dla ryb i kaczek, ale jednocześnie są dużym zagrożeniem dla ekosystemu. Nie tylko polują na rodzime skorupiaki i inne bezkręgowce, ale także pożerają jaja ryb, przez co znacząco wpływają na ich rozrodczość. Słowem, ich rozprzestrzenianie się w jeziorach mazurskich jest złą wiadomością – wyjaśniła dr Andrea Desiderato z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŁ.

Inwazja skorupiaków 

Badania na temat inwazyjnych gatunków skorupiaków prowadzone przez łódzkich badaczy zapoczątkował w latach 80. XX w. prof. Krzysztof Jażdżewski. – Inwazja skorupiaków to proces długotrwały, ale z punktu widzenia środowiska dość dynamiczny. Tylko w ciągu dwóch lat zaobserwowaliśmy szybkie rozprzestrzenianie się obunogów w jeziorach mazurskich – zaznaczył Krzysztof Podwysocki z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii WBiOŚ.

Co w opinii naukowców niepokojące, skorupiaki pojawiają się także w akwenach izolowanych, które nie są zasilane wodą z rzek, ani nie są połączone kanałami z innymi jeziorami. Mogłoby się więc wydawać, że nie dostaną się do nich samodzielnie. Okazuje się jednak, że wykorzystują do tego ludzi.

Odpowiedzialny człowiek

– Organizmy te zachowują się jak autostopowicze. Przyczepiają się do sprzętów wodnych: łodzi, kajaków, desek surfingowych i SUP, skuterów, a także boi, lin, a nawet pianek do nurkowania i w ten sposób, wraz z turystami, przemieszczają się pomiędzy akwenami – tłumaczyła dr Desiderato.

– Z naszych badań wynika, że w sprzyjającym, wilgotnym środowisku kiełże mogą przetrwać nawet kilka dni poza wodą. Czyli transportując między jeziorami łódź czy inny sprzęt pływający, możemy przenosić także te organizmy. I to na coraz większą skalę. Nasz zespół prowadził także badania na jeziorach alpejskich i również stwierdził tam obecność inwazyjnych obunogów w izolowanych akwenach. Nie mogły się tam znaleźć inaczej niż za pomocą człowieka – dodał Podwysocki.

Każdego roku na Mazury przyjeżdża ponad 100 tys. turystów, dla większości z nich żegluga i sporty wodne to główny cel pobytu. Jak podkreślają autorzy badań, taka masowa turystyka nie może pozostać bez wpływu na środowisko przyrodnicze.

– Przywieranie organizmów do łodzi jest zjawiskiem powszechnie obserwowanym, dzieje się tak także na łodziach morskich czy statkach. Jednak tamte organizmy są większe i dobrze widoczne, a przywierając do łodzi czy statków w pewnym momencie utrudniają pływanie, dlatego ludzie czyszczą morskie jednostki pływające – wyjaśniła dr Andrea Desiderato.

W słodkich wodach sytuacja wygląda nieco inaczej. Kiełże są niewielkie, nie rzucają się w oczy i nie utrudniają pływania. – Turyści najczęściej nie mają pojęcia o ich istnieniu, a co za tym idzie nie dbają o pozbycie się ich przed transportem sprzętu wodnego. I to właśnie ten brak świadomości jest największym problemem, a musimy brać pod uwagę fakt, że skutki pojawienia się tych gatunków w jeziorach są często nieodwracalne – dodał Podwysocki.

Regulacje prawne dotyczące sportów wodnych

W krajach zachodnich, m.in. USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i niektórych państwach Skandynawii wprowadzono regulacje prawne dotyczące sportów wodnych. Łodzie można wodować tylko w wyznaczonych miejscach, przed zmianą akwenu muszą być dokładnie oczyszczone i osuszone, a liny i boje dokładnie zdezynfekowane. Istnieją też przepisy mówiące o tym, jak takie czyszczenie powinno wyglądać.

– W Polsce brakuje przepisów w tym zakresie, lecz mamy nadzieję, że nasze badania przyczynią się do zwiększenia świadomości na temat zagrożenia i wprowadzenia zmian legislacyjnych. Byłoby świetnie, gdyby żeglarze i inni użytkownicy sprzętu wodnego mieli świadomość, że przed transportem między akwenami należy sprzęt dokładnie wyczyścić. Z naszych obserwacji wynika, że doskonale sprawdza się w tym celu zwykła woda pod ciśnieniem, np. z myjki ciśnieniowej – przyznał Podwysocki.

Rejestr transportu

Ważnym elementem zapobiegania inwazji obunogów wydaje się monitorowanie tego, jak sprzęt pływający jest transportowany między jeziorami. – Naszym zdaniem konieczne jest wprowadzenie rejestru czy choćby ankiet wśród turystów: w jakich kierunkach się przemieszczają, z jaką częstotliwością, w jakim czasie. W ten sposób mielibyśmy szansę kontrolowania szlaków inwazji i zapobiegania jej – podkreślił naukowiec.

Badania zespołu z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii UŁ opublikowano w na łamach czasopisma naukowego NeoBiota: “Recent invasion of Ponto-Caspian amphipods in the Masurian Lakeland associated with human leisure activities”.

Udostępnij ten artykuł:

Reklama

ad3b webinarium wod-kan [02.08-02.09.24]

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.
Reklama

ad2 webinarium kontrole [12.08-26.09.24]

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.
Reklama

ad1d pszok [25.07-28.08.24]

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Woda i ścieki
css.php
Copyright © 2024