Z Andrzejem Porawskim, dyrektorem Biura Związku Miast Polskich, rozmawia Bartłomiej Leśniewski.

Zamiast niezależnego prezydenta miasta czy burmistrza (często z opozycyjnej partii) klient ustawiony w kolejce po dotację czy wsparcie, bez którego sobie nie poradzi. To wizja kusząca dla szefów rządów centralnych, nie tylko w Polsce. Dlaczego?

Nie ma racjonalnych powodów – historia wielokrotnie potwierdziła, że systemy scentralizowane są niewydolne ekonomicznie i szybko ulegają degeneracji wewnętrznej. Przyczyna scentralizowania jest jednak prawie zawsze ta sama: chęć decydowania o wszystkim, oparta na przekonaniu o własnej wyższości i wszechwiedzy, tudzież nachalnej propagandzie sukcesu. To prowadzi do stopniowej utraty poczucia rzeczywistości, a w konsekwencji do mniej lub bardziej „efektownego” upadku. Propaganda centralizacji jest pełna pustych frazesów i szczytnych haseł o działaniu dla dobra ludu. Ten populizm znajduje początkowo posłuch społeczny, ale z czasem okazuje się, jak bardzo błędne było przeświadczenie o słuszności racji głoszonych przez autokratów.

Tylko niekiedy centralizacja zdaje się mieć w miarę racjonalne podstawy – na przykład w wypadku trudności spowodowanych kryzysem gospodarczym czy społecznym. Takiemu kryzysowi można przeciwdziałać na dwa spo...