Projektodawcy uważają, że dotychczasowe uregulowania nie dają gminom należytej kontroli nad odpadami, co grozi tym, że budowane i projektowane zakłady ich przetwarzania (głównie za pieniądze z funduszy unijnych) nie będą miały "surowca".
Robocze założenia projektu ustawy przewidują, że "gmina jednoznacznie zostanie uprawniona" do wskazywania miejsca unieszkodliwiania i odzysku odpadów wiążącego dla przedsiębiorców odbierających je od właścicieli. Planuje się wprowadzenie opłaty do budżetu gminy za utylizację odpadów. Ów "podatek śmieciowy" ustalałaby rada, a płacili mieszkańcy. Oni także ponosiliby koszty odbioru i transportu do miejsca odzysku wskazanego przez gminę. Właściciele domów zawieraliby – tak jak dziś – na zasadach rynkowych umowę o wywóz śmieci z wybranym przedsiębiorcą. Koncepcja zakłada więc podział kosztów: dziś mieszkańcy płacą w ramach stawek dla śmieciarzy także za zrzut swoich odpadów na śmietnisko, jutro płaciliby oddzielnie gminie, ale za ich przetwarzanie, a za wywóz – przedsiębiorstwu komunalnemu lub prywatnemu. W ten sposób projektodawcy chcą uniknąć ewentualnych zarzutów, które pojawiały się przy wcześniejszych próbach wprowadzenia powszechnego podatku śmieciowego: że chodzi o wyrugowanie z rynku firm prywatnych i oddanie go komunalnym.
źródło: Rzeczpospolita
Komentarze (0)