Prognozy dla Waste-to-Energy w Polsce zaprezentował przewodniczący rady programowej konferencji prof. Tadeusz Pająk. Jak mówił, rozwoju WtE w Polsce powinien opierać się o wiarygodne dane dotyczące ilości wytwarzanych odpadów. – Żyjemy w kraju, w którym, według oficjalnych danych, produkujemy jedne z najmniejszych ilości odpadów na mieszkańca – przypominał.
Mało realne dane
Rozwiązaniem może tu być uruchomienie Bazy danych o odpadach. – Mam nadzieję, że BDO urealni te dane – powiedział prof. Pająk.
Przedstawił przy tym prognozowane ilości odpadów na rok 2035, które jego zdaniem mogłyby trafiać do spalarni. W roku zdolność przerobowa 3,78 mln ton odpadów w spalarniach, które spełniają warunki GOZ, miałaby sięgnąć 3,78 mln ton. Jednak przy założeniu, że za 16 lat realne ilości wytwarzanych odpadów osiągnie poziom 17,5 mln ton, do spalarni powinno trafiać ok. 4,9 mln ton.
Duża spalarnia także na Górnym Śląsku?
Samorządy zdają się dostrzegać, że spalarnie mogą stanowić rozwiązanie problemu z zalegającymi odpadami. W listopadzie przedstawiciele 41 gmin Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, którą podczas konferencji reprezentowała Blanka Romanowska, podjęli uchwałę intencyjną w sprawie budowy instalacji mogącej przekształcić około 200 tys. ton odpadów rocznie.
– Zdajemy sobie sprawę, że największe wyzwania to osiągnięcie 65 proc. poziomu recyklingu, ale nasza analiza wykazała, że istnieją naprawdę ogromne problemy z zagospodarowaniem odpadów – stwierdziła.
W roku 2018 na terenie GZM, którą zamieszkuje ponad 2 mln mieszkańców, zebrano 943 tys. ton odpadów (raptem 1/3 selektywnie). Na jednego mieszkańca przypadało 446,1 kg rocznie. Tymczasem zgodnie z założeniami zapisanymi w WPGO, ta liczba miała oscylować wokół 346,8 kg/os. – Właśnie dlatego WPGO nie powinno stanowić wyznacznika w planowaniu gospodarki odpadami – przekonywała.
energetyk
Komentarz #31569 dodany 2019-11-28 10:23:39
Niestety, z prezentowanych wypowiedzi ekspertów, profesorów, doradców, jednoznacznie wynika, że jest tu totalny odlot, częściowo wykreowany model gospodarki odpadami przez UE i ideologię pseudoekologiczną, mający niestety często odzwierciedlenie w regulacjach prawnych. Branża odpadowa od kilku lat monituje, pisze petycje o braku możliwości pełnego zagospodarowania frakcji palnej. Pozostałości z selektywnej zbiórki, odpad o kodzie 200301, który po odsianiu frakcji podsitowej ciężkiej w sortowni odpadów, kod odpadu 191212, powinien być kierowany bezpośrednio do spalarni. Przykład spalarni Krakowskiej, do której w bezpośrednio trafiają odpady ze śmieciarek bez jakiejkolwiek przeróbki, dzięki temu produkujemy żużle i popioły na poziomie ponad 30% wsadu, spalarnia była projektowana na odpady o kaloryczności na poziomie do 13 MJ/kg(ciepło spalania), mam nadzieję, że to się zmieni po zakończeniu okresu trwałości projektu. Kładziemy nacisk na selektywną zbiórkę dzięki czemu zmniejsza się zdecydowanie ( a przynajmniej powinien) udział pozostałości z selektywnej zbiórki (odpad o kodzie 200301), można stwierdzić z całą śmiałością, że obecnie funkcjonujące i będące w realizacji spalarnie odpadów są w stanie w całości przejąć te odpady z rynku ( może jeszcze Śląsk i Warszawa jako największe aglomeracje powinny zainwestować się budową spalarni odpadów. Co innego z balastem odpadów wytwarzanych w sortowniach odpadów oraz w zakładach recyklingu, których wartość opałowa przekracza grubo ponad 15MJ/kg i tu mamy problem z spełnieniem ambitnych nierealnych poziomów recyklingu, stawianych przez UE, skutkuje to fikcyjnymi założeniami ograniczenia do 30% wykorzystania energetycznego odpadów. Pan prof. Pająk rzuca cyframi ni jak się mającymi do rzeczywistości, odpady palne, w tym surowce wtórne, na które nie ma zainteresowania przez instalacje recyklingu trafiają w najlepszym razie na składowiska odpadów ( gdzie mamy ograniczenie do 6MJ/kg), to poziom ponad 60% całego strumienia odpadów selektywnie zbieranych. Na dzisiaj możemy stwierdzić, że ponad 7 mln. ton odpadów komunalnych powinno być kierowane do odzysku energetycznego. Niemcy wykazują poziom recyklingu w wysokości prawie 60%, ale ujmują tu odpady przekazywane niby do recyklingu kiedyś do Chin, teraz między innymi do Polski, a które faktycznie są zagospodarowywane niezgodnie z prawem, ostatnio była głośna sprawa odpadów z Anglii, które trafiły do Afryki. Aby wypełnić nierealne poziomy recyklingu stawiane przez UE, należy przyjąć do obliczeń poziomów recyklingu cały strumień selektywnej zbiórki przekazany do sortowni odpadów, które powinny być traktowane jako pierwszy etap recyklingu. Surowce wtórne na które nie ma zbytu, oraz balast z sortowni odpadów i zakładów recyklingu, frakcja palna o wysokiej kaloryczności (ponad 15MJ/kg), powinny być przetwarzane na paliwa RDF, do który należy wybudować elektrociepłownie, albo zainteresować energetykę do ich współspalania z węglem. Ilość RDF jaką obecnie może zaoferować rynek od zaraz po odjęciu mocy przerobowych spalarni odpadów i cementowni to poziom ponad 3 mln ton o wartości opałowej ponad 15 MJ/kg, które nielegalnie są spalane, zakopywane w różnego rodzaju wyrobiskach albo deponowane na składowiskach. Ta patologia generuje nie kontrolowaną zwyżkę ceny za zagospodarowanie odpadów, obecnie za przejecie frakcji palnej ceny oscylują na poziomie 400-600 zł/Mg, gdzie zakłady termicznego przetwarzania odpadów mają kalkulacje na poziomie 200-300 zł/Mg. Panie Ministrze należy natychmiast udrożnić możliwość budowy sieci lokalnych elektrociepłowni co ustabilizuje ceny oferowane Gminom przez IPOK na poziomie 400-500zł/Mg, co przełoży się na ograniczenie obciążenia mieszkańca za odpady przy uwzględnieniu ROP poniżej 15 zł./osobę.