Dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków cechuje pewien paradoks. Z jednej strony usługi te mają fundamentalne znaczenie dla jakości życia mieszkańców miast, z drugiej – dopóki dostawy wody czy odbiór ścieków nie zostaną przerwane, niewiele osób się nimi interesuje. Opinii publicznej umykało to, że branża wodociągowa stała się zakładnikiem politycznej gry i elementem procesu destabilizowania polskich samorządów przez rząd Prawa i Sprawiedliwości (patrz raporty Fundacji Batorego, np. ostatni „Indeks Samorządności”). Co z tego wynika?

Państwowy regulator Wody Polskie odebrał radom gmin kompetencje ustalania lokalnych taryf i uniemożliwiał dostosowywanie ich do rosnących kosztów ponoszonych przez spółki. W efekcie zaprowadził wiele spółek na skraj bankructwa, równocześnie wypierając się odpowiedzialności za taki stan rzeczy. Wyżej wspomniany paradoks – kluczowe znaczenie i niskie zainteresowanie opinii publicznej – sprawia, że branża wod-kan jest wyjątkowo podatna na taki atak. Z jednej strony gminy nie pozwolą sobie na odcięcie mieszkańców od wody, z drugiej strony, gdyby to nastąpiło, i tak obwinieni zostaliby samorządowcy, a nie administracja centralna. Tak długo jak woda płynie w kranie, niewielu mieszkańców będzie zajmowało się tym, co dzieje się po str...