Sejm pracuje nad nowymi przepisami o odpadach oraz Inspekcji Ochrony Środowiska. Oba projekty, procedowane w ekspresowym tempie, mają ukrócić patologie w branży gospodarowania odpadami i zakończyć plagę pożarów odpadów, które od kilku miesięcy przetaczają się przez całą Polskę.
Jerzy Ziaja ocenia, że w obecnym kształcie przepisy nie przyniosą oczekiwanego efektu i nie gwarantują zagospodarowania około 20 mln ton frakcji palnej, którą można by wykorzystać w energetyce. Spowodują za to lawinę bankructw małych i średnich przedsiębiorców.
Opłata zbyt niska, żeby dobrze gospodarować
– W Sejmie procedowana jest obecnie ustawa o Inspekcji Ochrony Środowiska i ustawa o odpadach. Obie mają na celu ograniczenie zjawiska, jakim jest palenie odpadów w magazynach i na składowiskach. Obecny system polega na selektywnej zbiórce i zakazie składowania frakcji palnej. Te czynności oraz jeszcze wiele innych są sfinansowane z opłaty ryczałtowej od mieszkańców, którą pobiera gmina – wyjaśnia Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
– Problem w tym, że opłata ryczałtowa, która jest zbyt niska,powoduje, że odpady są tylko zbierane i magazynowane. Jeżeli przedsiębiorca, który wygrał przetarg, chce zagospodarować je prawidłowo, niestety nie ma na to środków – zauważa Ziaja.
Wyjściem obowiązkowe przetwarzanie na RDF?
– W 90 proc. płoną odpady zmagazynowane przez jednostki budżetowe lub przedsiębiorców, którzy wygrali przetarg i nie wiedzą, co dalej z tymi odpadami zrobić, ponieważ nie ma możliwości pozbycia się ich poprzez legalne poddanie recyklingowi czy odzyskowi energetycznemu. Palą się magazyny, czyli odpady zebrane, posortowane, ale brakuje końcowego elementu, czyli odzysku energetycznego albo recyklingu, bo na to potrzebne są dodatkowe środki – uważa Ziaja.
Zdaniem eksperta wyjściem z tej sytuacji byłby obowiązek przekazywania odpadów nienadających się do recyklingu producentom paliwa alternatywnego, tak jak jest to uregulowane w innych krajach Unii. Paliwo trafia następnie do cementowni lub elektrociepłowni. – W Polsce takich przepisów nie ma – mówi Jerzy Ziaja.
Ustawa ma również zaostrzyć przepisy dotyczące przewozu odpadów do odzysku energetycznego. Wiele odpadów, takich jak zużyte oleje i rozpuszczalniki, farby i kleje czy akumulatory ołowiowe, można poddawać recyklingowi i odzyskiwać z nich energię. Zaostrzenie przepisów w tej kwestii może przyczynić się do bankructwa wielu małych i średnich przedsiębiorców – twierdzi Ziaja.
Fundamentalne zmiany są konieczne
Prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu ocenia, że w związku z tym od 2020 r. wielu przedsiębiorców będzie musiało zamknąć działalność. Przepisy nie gwarantują zagospodarowania około 20 mln ton frakcji palnej, którą można by wykorzystać w energetyce.
– Aby rozwiązać problem przyszłościowo, należy przede wszystkim wprowadzić ekonomię w gospodarce odpadami (…) Chodzi o system oparty na współodpowiedzialności wytwórcy odpadu i przedsiębiorcy, który taki odpad może przetworzyć pod odpowiednim nadzorem emisyjnym – podsumowuje Jerzy Ziaja.
WWO
Komentarz #12697 dodany 2018-07-06 12:27:13
Ktoś w końcu gada z sensem .