– Inwestycje są bardzo kosztowne, co powoduje gwałtowny wzrost cen naszych usług – mówi Tadeusz Rzepecki, prezes Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”. – Ceny w niektórych przedsiębiorstwach wzrosły już kilkakrotnie. Zdarzają się przedsiębiorstwa, które wyliczają cenę wody i ścieków brutto na poziomie 30 zł brutto za metr sześcienny. Słyszy się o propozycjach taryf 50 zł za metr. Są to ceny nie do zaakceptowania przez społeczeństwo. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale jak to pogodzić z wymogami akcesji?
– Era taniej wody się skończyła, bo to towar deficytowy – przestrzega prof. Marek Gromiec, członek rady nadzorczej NFOŚiGW. – Rosjanie budują tankowce, którymi będą wozić wodę z Bajkału. Będą nią handlować tak, jak obecnie handlują ropą. Cała masa państw odsala wodę morską. Pojawiła się też tzw. nowa woda, pochodząca z oczyszczonych ścieków. Poważnym problemem są zmiany klimatyczne. W Polsce powtarzające się powodzie grożą skażeniem wód. Ale zagraża nam też wędrująca susza, która z USA dotarła już do Hiszpanii i Portugalii.
Od początku 2010 r. firmom, które nie zdążyły przeprowadzić modernizacji w terminie, naliczane są „opłaty podwyższone” o 500 proc. za brak pozwolenia wodnoprawnego za wprowadzanie ścieków do wód lub do ziemi. Tylko w przypadku Warszawy wyegzekwowanie tych kar spowodowałoby siedmiokrotny wzrost opłat dla mieszkańców stolicy za zbiorowe odprowadzanie ścieków. Według IGWP przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne nie powinny płacić za opóźnienia, na które nie miały wpływu.
– Marszałek województwa wylicza nam kary, ale je odracza. W 2015 r. będzie mógł tych pieniędzy zażądać. Te tzw. opłaty podwyższone wynoszą już ponad 1,7 mld zł – mówi Klara Szatkiewicz, wiceprezes warszawskiego MPWiK.
– Z karami cena wody w Warszawie wyniosłaby 60 zł plus VAT. Takich cen nie ma nigdzie na świecie. Przepisy trzeba zmienić i dostosować do życia – mówi Tadeusz Rzepecki.
W negocjacjach przedakcesyjnych ustalono, że cały obszar Polski, ze względu na jego położenie w zlewisku Morza Bałtyckiego, uznano za „obszar wrażliwy”. Oznacza to, że ścieki muszą zostać poddane bardziej rygorystycznemu oczyszczeniu w celu ograniczenia zrzutów związków azotu i fosforu (o 75 proc.) oraz zanieczyszczeń biodegradowalnych do wód. Ma to istotne znaczenie, bo Polska jest jednym z najuboższych w wodę krajów europejskich – zajmujemy 26 miejsce w Europie pod względem zasobów wody słodkiej.
Brakuje nie tylko pieniędzy na remonty, ale również regulacji prawnych dotyczących gospodarki wodami opadowymi i roztopowymi. Stan XIX-wiecznej kanalizacji deszczowej jest zły, co widać zwłaszcza po ulewnych deszczach. Powstają hipermarkety z ogromnymi utwardzonymi parkingami – woda nie wnika w ziemię, obniża się poziom wód gruntowych.
Rozbudowa sieci kanalizacyjnych i budowa nowych oczyszczalni, choć jest dobrodziejstwem dla środowiska naturalnego i mieszkańców, tworzy nowe problemy. Przy oczyszczalniach rosną hałdy osadów ściekowych, a ich składowanie po 2013 roku – zgodnie z unijnymi normami – nie będzie już możliwe. Tylko w 2010 r. powstało w Polsce 707 tys. ton osadów ściekowych. Trzy spalarnie były w stanie przerobić zaledwie 40 tys. ton osadów. Co zrobić z resztą? Osady, które objętościowo stanowią 3% ścieków, zawierają ponad połowę całego ładunku zanieczyszczeń dopływających w ściekach surowych. W osadach występują metale ciężkie, azot, bakterie salmonelli, więc ich wykorzystanie do celów rolniczych zostało ograniczone przepisami unijnymi. Konieczne jest opracowanie ogólnopolskiej strategii przeróbki osadów.
– Mamy bardzo duże kłopoty z osadami ściekowymi – przyznaje prezes IGWP Tadeusz Rzepecki. – Statystyki GUS mówią, że to 700 tys. ton suchej masy, czyli ponad 3 mln ton masy mokrej. Tej góry opadów z procesu oczyszczania ścieków nie widzimy, a jest to bardzo poważny problem ekologiczny.
W ramach Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych w 2010 r. wybudowane zostały 32 nowe oczyszczalnie ścieków komunalnych i ok. 9 tys. km sieci kanalizacyjnej. Zmodernizowano 476 km sieci kanalizacyjnej. Koszt tych inwestycji to ponad 8 mld zł. Nie wszystko jednak zależy od branży – w niektórych gminach inwestycje się opóźniają lub nie zostały rozpoczęte, gdyż nie wyznaczono granic aglomeracji.
Komentarze (0)