Nadszedł czas na trochę moralizatorstwa. Marudzenia. Ale dość ważnego marudzenia, bo o lojalności w różnych aspektach. A więc ad rem.
Nie jest nowością stwierdzenie, że zdecydowana większość z naszych firm stanowi własność samorządu. W gminie taki brygadzista na krześle prezesa to jest ktoś. I czasami sam w to wierzy, a niekiedy nawet nie wytrzymuje i… kandyduje do władz wybieralnych. Bywa, że kompletnie opuszcza go instynkt samozachowawczy, to kandyduje na stanowisko, które w danym momencie zajmuje jego właściciel, czyli np. obecnie urzędujący burmistrz. Znam takie przypadki. Są one dość beznadziejne. Szef spółki czy też zakładu komunalnego jest winien lojalność swojej gminie i jego władzom. Niezależnie od tego, jakie te władze są. Jeśli ma z tym problemy, to powinien dobrze zapamiętać drogę do drzwi. Te stwierdzenia są teraz szczególnie istotne, gdyż zbliżają się wybory samorządowe i jeśli któryś z szefów miejskich organizacji ma ochotę pokandydować, to powinien najpierw podać się do dymisji. Nie chodzi jednak o lojalność w stosunku do człowieka, który sprawuje funkcję burmistrza (równie dobrze może to być prezydent albo wójt), lecz względem własnej firmy. Jak bowiem będzie postrzegane przez gminę przedsiębiorstwo, które stwarza konkurencję burmistrzowi? Jak potem ukształtują się relacje z władzami gminy? Niezależnie od tego, kto wygra wybory, zawsze będzie źle. Gdy przegra aktualnie sprawujący władzę, to, wiadomo, zbyt przyjazny firmie nie będzie, a gdy zwycięży szef spółki, to… niesmak pozostanie. Oczywiście nie ma tutaj dobrych rozwiązań, więc lepiej poskromić swoje ambicje i pompować po cichu wodę. Jak mówi stare przysłowie: lepiej siedzieć cicho, niech myślą żeś głupi, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Lojalność wobec pracowników
Zejdźmy teraz na poziom firmy. Mam na myśli lojalność szefa wobec swoich pracowników i firmy, którą zarządza. W przypadku przedsiębiorstwa zasada jest właściwie prosta. Traktuj je tak, jakby to była twoja prywatna firma. Dokładnie tak. Proszę tylko zwrócić uwagę na to, że nie napisałem „jak prywatny folwark”. Przecież taką prywatną firmą w jakimś sensie jest dom czy mieszkanie każdego z nas. Każdy o nie dba i zachowuje na przyszłość. Nikomu nie przyjdzie do głowy zaniedbać lub, nie daj Boże, ukraść z domu pieniądze. Sprawa jest szczególnie delikatna, bowiem ktoś powierzył nam dużą firmę. Obdarzył nas zaufaniem, a to szczególne wyzwanie. A lojalność w stosunku do podwładnych? Trzeba chronić i dbać o każdego pracownika, który chce pracować dla przedsiębiorstwa i robi to dobrze. Warto mu pomagać, jak tylko można. Bo nie jest on narzędziem, które można kupić w sklepie. Niemniej należy stawiać wymagania i być sprawiedliwym w rozdzielaniu obowiązków oraz ocenie ich realizacji. Pamiętajmy – sprawiedliwie to nie znaczy wszystkim równo. Ani w zakresie ilości zadań, ani pod względem pieniędzy. I najtrudniejsza kwestia. Trzeba czasem podejmować niełatwe decyzje. To jest najgorsza część naszej pracy, bo niekiedy trzeba rozstać się z pracownikiem wbrew jego woli. Nikomu tego nie życzę.
Lojalność wobec firmy
A teraz już najistotniejsza relacja lojalności w firmie. Lojalności pracowniczej. Niby też prosta. Ale już tak nie do końca. O ile trzeba przestrzegać norm prawnych i zasad ustanowionych w firmie, co jest oczywiste, o tyle nie dla wszystkich, jak się okazuje, oczywiste nie jest postępowanie etyczne i moralne. Nie mówię tu o jawnym bądź nie pogwałceniu przepisów prawa, lecz o zdarzających się czasem nie do końca klarownych relacjach z firmami zewnętrznymi. Narażaniem przedsiębiorstwa, w którym się pracuje, na utratę reputacji, nie mówiąc już o stratach finansowych. Każdy pracownik też powinien traktować firmę, w której pracuje jak swoją własną i każde działanie wbrew tej zasadzie jest nielojalnością.
Trudne decyzje
Na koniec zostawiłem najtrudniejsza kwestię. Dziękuję Bogu, że nigdy nie musiałem się z takim dylematem zmierzyć. Chodzi mi o konieczność dokonania wyboru pomiędzy lojalnością w stosunku do bezpośredniego przełożonego a lojalnością do firmy. Wiem, że to niełatwa decyzja, ale odpowiedź jest jednoznaczna. To firma zatrudnia, i to ona jest wartością nadrzędną. Jeżeli pracownik wie, że jego przełożony działa na szkodę firmy, to powinien wybrać lojalność wobec firmy, a nie wobec człowieka, który zawiódł zaufanie przedsiębiorstwa i pracujących w nim ludzi. W przeciwnym razie może dojść do sytuacji, w której winowajcy będą tłumaczyć się słowami: „my tylko wykonywaliśmy rozkazy”.
Lojalność to trudny temat. Czasem nie do rozstrzygnięcia na gruncie moralnym. Trzeba wówczas trzymać się zasad, które ktoś ustanowił. Na przykład w organizacji, w której jesteśmy. Jeśli nam one nie odpowiadają, to pewnie powinniśmy zmienić zasady albo firmę.
Paweł Chudziński, prezes Aquanet, Poznań
"Wodociągi-Kanalizacja" 4/2014
Komentarze (0)