Ludwik Węgrzyn
ekspert Związku Powiatów Polskich
Trzeba przyznać, że działania antykorupcyjne rządu przyniosły w tym zakresie pewne pozytywne skutki. Wytworzona atmosfera doprowadziła albo do większej przejrzystości i transparentności działań administracji samorządowej, albo (co nie daj Bóg) do większej konspiracji tych społecznie szkodliwych działań. Jest też niewątpliwie druga strona tego medalu: działania służb specjalnych i policyjnych, psychoza powszechnej inwigilacji, a zwłaszcza powszechność faktycznych czy też wymyślonych podsłuchów i innych technik operacyjnych, stosowanych w stosunku do wszystkich obywateli. Spowodowało to falę podejrzliwości, niechęci czy też braku zwykłej życzliwości w stosunkach międzyludzkich.
Zamglona perspektywa zmian dotyczy nie tylko niepewności, czy 21 października będziemy w stanie wybrać parlamentarzystów, którzy stworzą płaszczyznę porozumienia, wzniosą się ponad partyjne interesy i stworzą skuteczną większość w nowo wybranym parlamencie. Zmęczenie społeczeństwa informacjami o działaniach ugrupowań w Sejmie w ostatnich miesiącach jest tak duże, że rodzą się wątpliwości co do frekwencji w akcie wyborczym. Może okazać się, że do wyborów pójdą tylko ci najbardziej zdeterminowani politycznie obywatele i wyłonią taki parlament, który nie będzie odbiegał od ostatniego i znowu Sejm stanie się areną nieustannych walk.
Samorządy terytorialne oczekują, że poprawi się zarówno obraz polskiej demokracji, jak i stanowione przez Sejm i Senat prawo. Wszyscy chcą przynajmniej kilkunastu nowych uregulowań prawnych. Dotyczy to zwłaszcza takich obszarów jak budownictwo, służba zdrowia, opieka społeczna i oświata. Równie ważne jest, aby to nowo uchwalone prawo było dobre, spójne, proste i zrozumiałe nie tylko dla urzędnika stosującego te przepisy, ale także dla obywatela. Doświadczenia ostatnich lat są złe. Moje zaniepokojenie wzbudziły zwłaszcza ustawy uchwalane w ostatnich dniach, a nawet godzinach przed rozwiązaniem Sejmu. Jestem przekonany, że bezkrytycznie przyjęte akty prawa w większości okażą się przysłowiową kiełbasą wyborczą, ale wywołane przez nie skutki będziemy ponosić wszyscy – zwłaszcza samorząd terytorialny. Dotyczyło to przede wszystkim spraw społecznych i socjalnych oraz służby zdrowia.
Skrócenie kadencji Sejmu budzi moje zaniepokojenie jeszcze jednym zdarzeniem, które może fatalnie odbić się na rozwoju naszego kraju oraz na pogorszeniu i tak już nie najlepszego wizerunku Polski w Unii Europejskiej. Wkroczyliśmy w czwarty kwartał 2007 r. A więc jeden rok z perspektywy finansowej 2007-2013 mamy z głowy. Po wyborach upłynie jakiś czas, zanim wszystko wróci do normalności (jeżeli w obecnych czasach można w ogóle mówić o normalności). Pierwszy nabór wniosków na środki z funduszy unijnych miał rozpocząć się we wrześniu br., tymczasem w tym temacie wciąż cisza. Jedyną pozytywną informacją było przekazanie decyzji o przyznaniu kilku regionom kwoty ok. 7 mld euro na regionalne programy operacyjne. A co z resztą kraju? Czy wyeliminowanie z sześcioletniego okresu funkcjonowania budżetu Unii dwóch lat pozwoli na wykorzystanie przyznanych nam środków? Te wątpliwości dedykuję nie tylko partiom politycznym, stającym w szranki wyborcze, ale także – a może przede wszystkim – nam, wyborcom, aby patrzeć, na kogo dajemy nasz głos i czy nasz wybraniec będzie w stanie zrealizować nasze oczekiwania.
Jeżeli tego nie zrobimy, to perspektywa najbliższych lat jest raczej mglista.
A może to tylko pierwsze jesienne mgły?
Skróty od redakcji
ten tekst znajdziecie
w numerze 10 / 2007 / Przegląd Komunalny na stronie 82.
Komentarze (0)