– Wyznaczenie stref, gdzie będzie można legalnie wypić “piwo pod chmurką” nad Wartą to rozwiązanie kompromisowe – wychodzi naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy z brzegów rzeki chcą korzystać rekreacyjnie – powiedział prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Jak informuje miasto, strefy zostały wyznaczone w rejonach, które są ulubionymi miejscami spotkań poznaniaków, a jednocześnie znajdują się w odpowiedniej odległości od zabudowy mieszkaniowej. Chodzi o to, by bawiący nad rzeką nie zakłócali spokoju mieszkańcom. Miasto zapowiedziało, że nad utrzymaniem porządku i bezpieczeństwem nad rzeką czuwać będą patrole policji i straży miejskiej. Pomyślano też o utrzymaniu czystości. Tereny nadwarciańskie są codziennie sprzątane, ustawiono kilkadziesiąt kontenerów na śmieci.
Niestety wygląda na to, że mieszkańcy nie docenili dobrej woli miasta i niewiele sobie robią z zakazów. Tłumy ludzi imprezowały z alkoholem nad rzeką, gdy uchwała Rady Miasta Poznania jeszcze nie obowiązywała, zatem picie było jeszcze zabronione. Imprezujący ignorują też znaki wyznaczające strefy z zakazem picia alkoholu i rozsiadają się z butelkami tam, gdzie tego nie wolno robić. Kilka znaków zostało zniszczonych w jedną z pierwszych ciepłych nocy.
Oprócz łamania zakazów problemem jest także hałas i bałagan. Radni nie posłuchali mieszkańców pobliskich domów, ani zakonnic prowadzących ośrodek dla dzieci głęboko upośledzonych. Mieszkańcy zwracali uwagę, że pijani imprezowicze wrzeszczą, śpiewają i rozrabiają do godzin porannych, śmiecą nad brzegiem rzeki i w okolicach, przewracają kosze na śmieci, pozostawiają po sobie wypalone grille i puste butelki, wrzucają butelki do rzeki, a także załatwiają się w okolicy np. w wiatach na przystankach tramwajowych i w ustronnych miejscach. Sprzątanie po imprezowiczach to także ogromne koszty. Miasto podało dwa lata temu, że koszt sprzątania nad rzeką wynosi 400 tysięcy złotych rocznie.
Niewykluczone, że radni z Warszawy i Poznania będą musieli wrócić do tematu, bo po pierwszych ciepłych weekendach pojawiło się bardzo wiele relacji i głosów krytycznych. Osiedlowi radni i mieszkańcy krytykują zniesienie zakazu w związku z hałasem, niekulturalnym zachowaniem imprezujących i gigantycznymi ilościami śmieci zostawianymi przez nich.
W Szczecinie na razie nie wolno…
Są też samorządy, które jeszcze nie zdecydowały się na pozwolenie na picie piwa w plenerze, ale o zniesieniu zakazu myślą. Tak jest w Szczecinie, gdzie debata nad wprowadzeniem stref na bulwarach była blisko, ale do niej nie doszło. Uchwała dotycząca picia piwa na wyremontowanym Bulwarze Gdyńskim i Nadbrzeżu Starówka została odesłana do projektodawcy – Klubu Radnych Bezpartyjni. – Z wykształcenia jestem nauczycielem i ojcem trójki dzieci. Muszę rozsądnie pochylić się nad dym projektem uchwały – powiedział na sesji radny Łukasz Tyszler.
Krytyczni wobec projektu radni obawiają się, że pijani imprezowicze będą bałaganić, wskakiwać po pijanemu do rzeki Odry i skakać po jachtach i łodziach zacumowanych w marinie. Szczecińscy radni nie chcą tez zezwalać na picia alkoholi wysokoprocentowych, a jedynie piwa. Chcą też wprowadzić uchwałę na próbę, żeby sprawdzić jak będą się zachowywali imprezujący na bulwarach. Jeżeli obawy dotyczące bałaganu i rozrób się potwierdzą, pozwolenie na picie na bulwarach zostałoby cofnięte.
Ratownicy szczecińskiego WOPR opublikowali na swoim profilu facebookowym raport z dotyczący „nocnego życia” bulwarów – od 20 do 22 kwietnia. W związku z piciem alkoholu interweniowali siedem razy – była próba samobójcza, nocne kąpiele w Odrze i przypadek skrajnego upojenia alkoholowego. WOPR opublikował też zdjęcie z monitoringu, na którym widać walające się po bulwarach butelki, które pozostawili po sobie imprezowicze.
Szczecińscy radni wrócą do sprawy na kolejnych sesjach. Debaty na ten temat zaplanowało kilka innych miast (patrz lista pod tekstem), w niektórych decyzję radnych poprzedzą konsultacje społeczne.
Czy radni będą skłonni wyznaczać strefy wyłączone z zakazu picia alkoholu? Trudno powiedzieć. Mogą się przestraszyć, jeśli obejrzą relacje z kolejnych wiosennych weekendów nad rzeką w Warszawie i w Poznaniu.
Gdzie będzie można pić piwo?
“Kocham Białystok” chce wyznaczenia miejsca do picia piwa nad “Balatonem”, czyli zbiornikiem retencyjnym przy ul. Fredry. Obiecując realizację tego pomysłu ma w wyborcach wystartować Marcin Sawicki związany z partią Wolność.
Radni Bydgoszczy zdecydowali się na przeprowadzenie konsultacji społecznych ws. wyznaczenia miejsca bez zakazu.
Radni Gorzowa nie zgodzili się na wydanie pozwolenia na picie piwa nad rzeką Wartą. Radni odrzucili propozycję prezydenta w tej sprawie.
Władze Krakowa nie zdecydowały się na wydzielenie strefy bez zakazu i strażnicy miejscy karzą mandatami za picie piwa nad Wisłą.
W regionie łódzkim miejsc do picia alkoholu pod chmurką nie wyznaczono.
W Nysie będzie można pić alkohol w miejscach publicznych, ale tylko na imprezach publicznych, niewykluczone, ze radni wskażą jednak miejsca, gdzie picie będzie dozwolone na stałe.
Radni Opola pozwolili na stworzenie strefy bez zakazu na wyspie Pasiecie mimo protestów prezydenta, policji i straży miejskiej.
Tczew nie pozwoli na picie piwa na Bulwarze Nadwiślańskim, bo jak tłumaczą władze miasta jest to miejsce dla całych rodzin.
W Świdnicy wniosek o uchwałę w tej sprawie złożył klub radnych Świdnickiego Forum Rozwoju. Prezydent miasta zapowiedziała przeprowadzenie badania opinii publicznej w tej sprawie.
Radni Wadowic pozwolili na picie alkoholu na wadowickiej “Wenecji” z wyjątkiem obiektów sportowych na tym terenie
We Włocławku sprawa nie jest jeszcze rozstrzygnięta bo organizacja społeczna “Włocławski Instytut Rozwoju” zbiera podpisy pod petycją do władz miasta ws. zniesienia zakazu.
We Wrocławiu radni będą debatować o zezwoleniu na picie alkoholu na Wyspie Słodowej. Wniosek w tej sprawie złożyli aktywiści ze stowarzyszenia “Nowy Wrocław”. Radni poproszą prezydenta o konsultacje społeczne w tej sprawie.
zmieniam zdanie
Komentarz #11085 dodany 2018-04-30 14:52:57
Byłem zwolennikiem picia nad rzeką, ale jak zobaczyłem ile jest śmieci, jaki tam jest chlew i jak wrzeszczą ci kolesie i jak leżą w śmieciach - to mi przeszło. Zdecydowanie jestem przeciw pozwalaniu na coś takiego i jeszcze dokładaniu do tego pieniędzy. Są nad rzeką regularne knajpy, gdzie można się napić piwka. Ale tam kosztuje ono 7-10 zł, a nie 2 zł jak Perła czy Namysłów.