Aż 20%! Taki ma być udział energii odnawialnej w bilansie energii pierwotnej dla całej UE. A ponieważ obecnie jest to niespełna 7 % , więc łatwo obliczyć, że trzeba dołożyć 13%. Ta liczba nie ma jednak zbyt dobrej opinii. I tym razem pewnie jej sobie nie poprawi, bo te niby „tylko” 13% więcej oznacza tu de facto wzrost aż o 200%. Dla Polski – w naszych złożonych realiach – jest to oczywiście baaaaardzo dużo. Udało się jednak uzyskać zapewnienie, że każdy kraj będzie mógł zrealizować ten ryzykownie ambitny plan w miarę swoich możliwości.
Ba, ale jakie są te nasze możliwości? Idealnie pasuje tu dość popularne stwierdzenie, że „zdania uczonych są podzielone”. I bardzo zróżnicowane! Co więcej, spora część ich opinii rozpoczyna się słowami: „jak się zdaje…” lub „można przypuszczać, że…” Dość powszechnie uważa się, iż najwięcej energii odnawialnej możemy wyprodukować z biomasy. Ale ile?! Przybliżone prognozy są jeszcze pewną niewiadomą, wynikającą z kłopotów, jakie mogą być (więc będą) z uzyskaniem unijnych dopłat do zakładanych plantacji. Poza tym niektóre z roślin można uprawiać z przeznaczeniem na produkcję biogazu, a zarazem mogą być one brane pod uwagę w planach potencjalnych producentów bioetanolu.
Może chociaż wiatr – wbrew swej naturze – będzie tu bardziej obliczalnym źródłem energii. Wszak badania prowadzone ostatnio na wysokościach powyżej 100 m wykazują, że miejsc, w których mogłyby powstać efektywne farmy wiatrowe jest o wiele więcej niż było to wiadomo przed kilku laty. I są one nie tylko na północy kraju. Budowę farm na skalę typową dla innych krajów o podobnych warunkach wietrzności hamują jednak problemy z uzyskaniem technicznych warunków przyłączenia do sieci przesyłowych oraz kwestie związane z programem „Natura 2000”. Wciąż bowiem brakuje wytycznych do opracowania ocen oddziaływania tych farm na środowisko. Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej domaga się od Ministerstwa Środowiska, aby przygotowano je na podstawie doświadczeń zagranicznych. Oczywiście powinny one uwzględnić polską specyfikę środowiskowo-przyrodniczą, a także dotychczasowe perypetie naszej energetyki wiatrowej. Konfliktowym problemem jest na pewno to, że na wielu terenach o dobrej wietrzności występuje obfita awifauna (potocznie zwana… ptactwem). Izba apeluje o zdroworozsądkowy kompromis, pozwalający na rozwój energetyki wiatrowej bez nieuzasadnionego naruszenia zasobów przyrody. No, ale z niektórymi ekologami ciężko się dogadać.
W tym wydaniu mocno „powiało” wiatrem. I oby nie „przeminęło…” Zapraszam do wiosennej lektury.

Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna