Początek każdego roku obok podsumowań jest także czasem składanych sobie powszechnie życzeń. U progu 2004 r. niewątpliwie najczęściej składanym życzeniem było życzenie zdrowia. Wynika to zapewne z naszej tradycji, która to nakazuje nam jednym tchem wypowiedzieć, nawet bez względu na szczerość i głębię życzenia zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności. Rok bieżący zdecydowanie pogłębił te życzenia, zwłaszcza te dotyczące zdrowia. Otóż funkcjonująca przez trzy kwartały 2003 r. nowa instytucja zajmująca się w naszym imieniu finansowaniem opieki zdrowotnej, czyli Narodowy Fundusz Zdrowia, nie bardzo mogła ustalić treść życzeń a zwłaszcza ich zawartość finansową z poważną grupą osób (instytucji) umownie nazwanych Podstawową Opieką Zdrowotną. Obydwie strony konfliktu prześcigały się w głoszeniu jedynie słusznych racji i wyższości własnych poglądów nad poglądami adwersarza. Można by tę sytuację uznać za swoisty, obok grup kolędniczych, folklor, gdyby obie instytucje w ferworze głoszenia swoich racji nie traciły z oczu rzeczy moim zdaniem najważniejszej, nie tylko w okresie składania sobie życzeń noworocznych, jaką jest bez cienia wątpliwości zdrowie nas wszystkich a przynajmniej znacznej części naszego społeczeństwa.
Zarówno Narodowy Fundusz Zdrowia jak i placówki Podstawowej Opieki Zdrowotnej miały i nadal mają swoje racje i argumenty. Dla przeciętnego Kowalskiego jest jednak rzeczą niepojętą, iż system opieki zdrowotnej wyjmuje co roku z jego kieszeni coraz to większe pieniądze na opiekę zdrowotną, a w placówkach bezpośrednio świadczących te usługi jest co roku tych pieniędzy mniej. Aby zrozumieć ten ekonomiczny ewenement, należałoby poświęcić kilka chwil uwagi, refleksji i obserwacji zagadnieniu szerszemu, a mianowicie umocowaniu zabezpieczenia zdrowia obywateli w konstytucyjnych ramach naszego państwa. Artykuł 68 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia jako jedno z podstawowych praw jednostki prawo do ochrony zdrowia. Nie jest to bynajmniej tylko i wyłączne czysto werbalne stwierdzenie, gdyż następne przepisy tego samego artykułu rozwijają i precyzują, na czym to prawo ma polegać i komu przysługuje w sposób szczególny.
Po tych bardzo ważnych zapewnieniach pojawić się musi nie mniej ważne pytanie – kto ma to prawo w imieniu władzy państwowej realizować jako przypisany mu prawnie obowiązek. Myślę, że większość z nas nie ma z odpowiedzią na to pytanie problemów. Łatwość odpowiedzi jest jednak pozorna. Rząd, do którego obowiązków należy w pierwszej kolejności wykonywanie ustaw, niewątpliwie powinien wykonywać zapisy przede wszystkim ustawy zasadniczej. Jednak inne przepisy rangi ustawowej określają, iż za zapewnienie opieki zdrowotnej powinien każdy pracujący dorosły obywatel płacić sobie sam w formie opłacania składki na ubezpieczenie zdrowotne w ustawowo zresztą określonej wysokości. Idąc dalej tym tropem, w systemie publicznych organów władzy państwowej wymienione są organy samorządu, do obowiązków których należy zabezpieczanie realizacji zadań publicznych społeczności lokalnej.
W sytuacji, gdy rząd (podobno) nie posiada zapisanych w budżecie resortu właściwego do realizacji polityki zdrowotnej środków na ochronę zdrowia, a w latach poprzednich na tę właśnie ochronę przeznaczał wcale nie małe pieniądze, mamy przynajmniej częściową odpowiedź na postawione pytanie. Oprócz tego należy głośno powiedzieć, że system scentralizowanych Funduszy jest reliktem przeszłości i po raz kolejny tak przez niektórych ulubione centralne (ręczne) zarządzanie (tym razem w służbie zdrowia), okazało się fiaskiem. Jedyną racjonalną receptą jest decentralizacja środków na ochronę zdrowia i ich usamorządowienie. A poza tym byśmy zdrowi byli.



Ludwik Węgrzyn,
prezes Związku Powiatów Polskich,
starosta boheński