Brak energii, zdaniem niektórych ekspertów, jest głównym zagrożeniem dla ludzkości. W nieodległej przyszłości świat czeka kryzys energetyczny.

To przewidywanie oparte jest na istniejącej bezpośredniej korelacji pomiędzy zapotrzebowaniem na energię (przede wszystkim elektryczną) a poziomem rozwoju cywilizacji. Ta korelacja i fakt, że nadal wielu ludzi na świecie nie ma dostępu do elektryczności (np. ok. 500 mln ludności Afryki), oznacza, że powinniśmy podwoić produkcję energii elektrycznej w najbliższych 40 latach. Z 16,5 TW zainstalowanej mocy w istniejących elektrowniach w 2010 r. do 30 TW w 2050 r.

Obecnie w energetyce królują elektrownie spalające węgiel (blisko 50% produkcji światowej). Używa się także gazu ziemnego i ropy naftowej, a więc dominują instalacje wykorzystujące nieodnawialne źródła energii. Niestety, rozpoznane zasoby kopalin maleją i dostęp do nich w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat będzie coraz bardziej ograniczony. Dotyczy to także Polski, w której podstawą energetyki są elektrownie węglowe. Z punktu widzenia dalszych losów ludzkości istotne jest także to, że w wyniku spalania węgla, gazu lub ropy naftowej emitowane są duże ilości CO2, pyłów i innych szkodliwych substancji. W konsekwencji gwałtownie rośnie emisja gazów cieplarnianych, a powiązane z tym zmiany klimatyczne także zagrażają naszej cywilizacji.

Słońce ? nieograniczone źródło energii

Praktycz...