Mieszkalnictwo to jedna z najważniejszych kwestii społecznych, ale też trudna z uwagi na swą złożoność. W jej rozwiązywanie należy zaangażować wiele różnych podmiotów i źródeł finansowania, więc ciężko sobie z tą złożonością poradzić. Aby zrzucić z siebie choć część odpowiedzialności, politycy często idą na skróty i popełniają błędy.

W połowie marca br. Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju przekazało do konsultacji publicznych projekt ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących, zwanej ?specustawą mieszkaniową?. W niemal powszechnym przekonaniu projekt wychodzi ze złych przesłanek, w rezultacie proponuje rozwiązania szkodliwe społecznie i ekonomicznie, niesłużące zrównoważonemu rozwojowi, co pominięto w pobieżnej analizie skutków regulacji. Rząd, zamiast rozpoznać złożoną istotę trudności w zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych społeczeństwa, odnalazł problem w rzekomej niedostępności terenów. To błędna diagnoza, której ulegało już wiele rządów. Programy zbudowane na fałszywych przesłankach nie mogą się udać, ale obecny rząd też próbuje iść tą drogą.

Terapia oparta na błędnej diagnozie

Istotą projektu, pod pozorem ograniczenia barier administracyjno-prawnych, jest zwiększenie dostępności terenów dla nowych inwestycji mieszkaniowych. Realizuje to poprzez obejście ograniczeń wynikających z przepisów koordynujących zagospodarowanie przestrzenne, tak ab...